Środkowy, który zdobywał mistrzostwo NCAA z Villanovą, w zespole Davida Dedka dołączy do Jamesa Washingtona i Urosa Mirkovicia. Jest nadzieja na sezon lepszy niż trzy ostatnie.

Darryl Reynolds (fot. Villanova)
EuroBasket, PLK, NBA – typuj i wygrywaj kasę! >>
Miejsca w ostatnich trójkach, ledwie 22 proc. wygranych meczów (bilans 21-73) – możliwe, że po tych smutnych latach w Lublinie jednak zapomną. Darryl Reynolds to kolejny dobry transfer Startu.
James Washington powinien dać punkty i przebojowość na pozycji nr 1, Uros Mirković to masa doświadczenia i sprytu na czwórce. Natomiast Reynolds daje dużo aktywnej, fizycznej gry pod samą obręczą, zagrożenie blokiem.
24-letni środkowy o wzroście 206 cm pochodzi z Filadelfii, w której kończył liceum Lower Merion – to samo, z którego prosto do NBA trafił Kobe Bryant. Potem trafił na cenioną uczelnię Villanova – przez pierwsze dwa lata grał mało, ale potem wskoczył na poziom ok. 20 minut, 4 punktów i 5 zbiórek.
Statystyki imponujące nie są, ale ważne są wyniki zespołu – w 2016 roku Villanova zdobyła mistrzostwo NCAA, w minionym sezonie doszła do drugiej rundy Turnieju. To wyznacznik dobrej pracy trenera Jaya Wrighta, u którego Reynolds z sezonu na sezon robił postępy. Można się spodziewać, że poza walecznością pod obręczami pokaże dobrą orientację i ruchliwość w obronie.
Po zakończeniu gry w NCAA Reynolds był na testowym treningu w Philadelphia 76ers, ale zawodową karierę rozpocznie w Lublinie u Davida Dedka. Możliwe, że będzie tak wartościowym, produktywnym graczem, jakim był rok temu w Starcie Brandon Peterson, zanim wyjechał do Francji. Oby pobyt Reynoldsa w Lublinie nie wyglądał identycznie.
Pytanie, czy z tych niezłych – lub też mających niezłe CV – graczy, Dedek zrobi niezły zespół. Uzupełnieniem piątki z Washingtonem, Mirkoviciem i Reynoldsem są na razie Mateusz Dziemba i Marcin Dutkiewicz, a zmiennikami będą Michael Gospodarek, Paweł Kowalski, Bartosz Ciechociński czy Roman Szymański.
Na play-off to na razie za mało, ale może Start w końcu odbije się od dna?
ŁC