W Charlotte Hornets odnajduje się świetnie i coraz częściej zalicza mecze, jak z czasów gry w Magic. W wygranym meczu z Minnesotą zaliczył potężne 25 punktów i 20 zbiórek, totalnie dominując w strefie podkoszowej.

Steve Clifford i Dwight Howard / fot. wikimedia commons
PLK, NBA – obstawiaj na UNIBET i wygrywaj kasę! >>
W ostatnich latach Dwight Howard (31 lat, 211 cm) nie cieszył się najlepszą opinią u kibiców i dziennikarzy. Przygody z Lakers, Rockets i Hawks nie zakończyły się sukcesami, sporo było utrudniających powrót do formy urazów oraz mało poważnych zachowań zawodnika.
W Charlotte znów widzimy jednak dawnego dominatora. W poniedziałkowym, wygranym 118:102 meczu z Timberwolves, Dwight nie tylko trafił 8-10 rzutów z gry (80%) i do 25 punktów dołożył 20 zbiórek oraz 4 bloki. Nie tylko grał na dawnym poziomie w obronie, wysoko broniąc przeciwko pick’n’rollom, za co szczególnie chwalił go po meczu trener Steve Clifford.
Do tego rewelacyjnie (jak na jego standardy) szło mu na linii rzutów wolnych. W całym meczu trafił 9 z 14 osobistych, w tym 6-10 w IV kwarcie, kiedy ważyły się losy meczu. Dzięki temu zaliczył trzecie z rzędu double-double i już piąty mecz w sezonie ze zdobyczą powyżej 20 punktów.
– Byłem rozluźniony, bo zająłem głowę czymś innym. Przed meczem oglądałem film na Netflix o pościgu za Unabomberem. Podczas wolnych myślałem o tym, a nie rzutach – tłumaczył po meczu Howard. Brzmi może absurdalnie, ale skoro działa?
W całym sezonie w Hornets (bilans 7-9) środkowy notuje statystyki na poziomie 14.6 punktu, 12.9 zbiórki i trafia ponad 58% rzutów z gry. I tylko z rzutami wolnymi ma wciąż problem – dotychczasowe 43% w sezonie to jego najgorszy wskaźnik w karierze i pod tym względem chyba już nikt nie liczy na poprawę z jego strony.
PLK, NBA – obstawiaj na UNIBET i wygrywaj kasę! >>
RW