REDAKCJA

17. kolejka ORLEN Basket Ligi: dogrywka w Warszawie dla Anwilu, zemsta Wojciecha Kamińskiego, niesamowity powrót Czarnych

17. kolejka ORLEN Basket Ligi: dogrywka w Warszawie dla Anwilu, zemsta Wojciecha Kamińskiego, niesamowity powrót Czarnych

17. kolejka ORLEN Basket Ligi obfitowała w wiele interesujących zdarzeń. Najciekawiej było w Warszawie, gdzie Anwil wytrzymał presję i wygrał po dogrywce z Dzikami. Warto również odnotować imponujący wyczyn czarnych Słupsk, którzy w niespełna 87 sekund odrobili pięć punktów z rzędu i wygrali ze Stalą Ostrów. Z kolei Wojciech Kamiński i jego Start wzięli odwet na Legii Warszawa.
fot. Wojciech Figurski, plk.pl

Arriva Polski Cukier Toruń – Orlen Zastal Zielona Góra: 83:79

Siedemnastą kolejkę ORLEN Basket Ligi zainaugurował mecz w Toruniu, gdzie podopieczni Srdjana Suboticia podejmowali Orlen Zastal Zielona Góra. Spotkanie lepiej rozpoczęli goście, którzy za sprawą skutecznego Macieja Żmudzkiego przejęli inicjatywę. Gospodarze odpowiedzieli punktami Dominika Wilczka i Divine’a Mylesa, obejmując minimalne prowadzenie 23:22 po pierwszej kwarcie.

Drugą kwartę torunianie rozpoczęli z większą energią, co pozwoliło im odskoczyć na 8 punktów. Jednak skuteczne zagrania Filipa Matczaka i Artura Łabinowicza sprawiły, że zielonogórzanie szybko doprowadzili do remisu. Ostatecznie na przerwę z minimalnym prowadzeniem schodzili gospodarze (48:46).

Po zmianie stron żadna z drużyn nie zamierzała odpuszczać. Gdy tylko miejscowi wychodzili na minimalne prowadzenie, goście natychmiast odpowiadali. W ich barwach ponownie bardzo dobrze prezentował się Ty Nichols, wspierany przez Filipa Matczaka. To za ich sprawą po trzech kwartach był remis 63:63, co zwiastowało emocjonującą końcówkę.

W decydujących minutach kluczowe rzuty trafili Dominik Wilczek i Grzegorz Kamiński, zapewniając torunianom niezwykle cenną wygraną 83:79. Wilczek zakończył spotkanie z dorobkiem 21 punktów, natomiast Ty Nichols zdobył 22 oczka i rozdał 9 asyst, potwierdzając swoją wartość dla drużyny z Zielonej Góry.

Energa Icon Sea Czarni Słupsk – Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski: 87: 83

Mecz w Słupsku lepiej rozpoczęli ostrowianie, którzy grali z większą energią, co pozytywnie wpłynęło na ich skuteczność w ataku. Po pierwszej kwarcie prowadzili 20:17. W drugiej odsłonie uaktywnił się Paxson Wójcik, powiększając przewagę swojego zespołu do 8 punktów. Do przerwy Stal prowadziła 44:36.

Po zmianie stron gospodarze rozpoczęli pogoń za rywalem, ale skuteczność Adasa Juskeviciusa i Siima-Sandera Vene pozwoliła gościom utrzymać prowadzenie (71:65) przed ostatnią kwartą.

Czarni niesieni żywiołowym dopingiem kibiców, nie zamierzali odpuszczać. Na 1:27 przed końcem przegrywali 77:82, ale zakończyli mecz imponującą serią 9:0! Kluczową trójkę na 23 sekundy przed końcem trafił Justice Sueing. Choć gospodarze prowadzili w tym spotkaniu zaledwie przez 23 sekundy, to ostatecznie triumfowali w niesamowitych okolicznościach – 87:83.

Najlepszym strzelcem słupszczan był Alex Stein, który zdobył 19 punktów i 6 asyst. W ekipie gości wyróżnił się Siim-Sander Vene – zanotował 26 oczek, dokładając 4 zbiórki i 4 asysty.

PGE Spójnia Stargard – Trefl Sopot: 69:77

Mistrzowie Polski pojechali do Stargardu osłabieni brakiem Aarona Besta i Bartosza Jankowskiego – pierwszy z nich udał się do Kanady z powodu ważnych spraw rodzinnych, natomiast drugi dołączył do pierwszoligowego zespołu Bears Uniwersytet Gdański Trefl Sopot na mecz w Tychach.

Mecz, zgodnie ze swoim zwyczajem, lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy wygrali pierwszą kwartę 22:12. W drugiej kwarcie sopocianie zmniejszyli stratę o połowę, a do przerwy Spójnia prowadziła 43:38.

Po zmianie stron goście podkręcili tempo. Bardzo aktywny po obu stronach parkietu był Nick Johnson, a Trefl tradycyjnie korzystał z jakościowych rezerwowych, którzy również dokładali swoją cegiełkę do poprawy wyniku. Efekt? Sopocianie wygrali statystykę punktów zdobytych przez ławkę: 30:19.

Przed ostatnią kwartą Trefl prowadził 58:53 i mimo nacisków rywali utrzymał niewielką przewagę, wygrywając ostatecznie 77:69.

Architektem zwycięstwa był wspomniany Nick Johnson, który otarł się o triple-double, zdobywając 24 punkty, 9 zbiórek i 8 asyst.

W szeregach Spójni Stargard po raz kolejny w tym sezonie  z roli lidera wywiązał się Luther Muhammad, notując 22 oczka.

WKS Śląsk Wrocław – AMW Arka Gdynia: 87:82

Mecz we Wrocławiu lepiej rozpoczęli specjalizujący się w grze na wyjazdach goście. Ich poczynania cechowały większa determinacja oraz zdecydowanie. Dzięki skuteczności Nemanji Nenadicia oraz aktywności pod tablicą Sage’a Tolberta i Jakuba Szumerta Arka prowadziła po pierwszej kwarcie 23:16.

W kolejnych 10 minutach do gry włączyli się obwodowi. Skuteczni byli Jakub Garbacz i Łukasz Kolenda. Po stronie Śląska odpowiadali Ajdin Penava oraz Jeremy Senglin, zmniejszając straty do rywali. Aktywniejszy w ataku niż zwykle okazał się Marcel Ponitka. Do przerwy minimalnie prowadzili jednak goście – 41:39.

Po zmianie stron miejscowi, niesieni żywiołowym dopingiem kibiców, zaczęli przejmować inicjatywę. Wobec braku podstawowego centra ekipy znad morza, Stefana Djordjevicia, nie do zatrzymania był Emmanuel Nzekwesi. Wojskowi wygrali tę część gry 27:20 i przed ostatnią kwartą prowadzili 66:61.

Arka nie zamierzała jednak odpuszczać. Za sprawą Kolendy szybko wróciła na prowadzenie. Kluczowe dla losów spotkania wydarzenie miało miejsce około czterech minut przed końcem meczu. Wówczas groźnie wyglądającej kontuzji doznał Nemanja Nenadić – w momencie, gdy jego drużyna prowadziła czterema punktami. Wrocławianie wykorzystali ten fakt, zachowali więcej zimnej krwi w ataku, lepiej egzekwowali rzuty wolne i ostatecznie wygrali po emocjonującym meczu 87:82.

Graczem meczu bez wątpienia został holenderski środkowy, który zapisał imponującą linijkę statystyczną: 24 punkty, 10 zbiórek i 4 asysty. W Arce tyle samo punktów zdobył Nemanja Nenadić, a o dwa mniej zanotował Łukasz Kolenda. Dużo bardziej niż porażka gdyńskich kibiców martwi z pewnością stan zdrowia serbskiego obwodowego. Jego dłuższa absencja byłaby dla drużyny prawdziwą katastrofą.

Legia Warszawa –  Start Lublin: 88:76

Był to mecz z podtekstami, ponieważ do Warszawy w barwach PGE Startu wrócili trener Wojciech Kamiński oraz jamajski skrzydłowy Tyran De Lattibeaudiere. Ich drużyna wzięła rewanż na Legii, odnosząc cenne zwycięstwo.

Mecz lepiej rozpoczęli miejscowi, szybko obejmując prowadzenie 7:0. Lublinianie jednak błyskawicznie opanowali sytuację i jeszcze w pierwszej kwarcie, dzięki skutecznej grze Jakuba Karolaka, wyszli na prowadzenie 27:13.

Druga kwarta również rozpoczęła się od punktowej serii warszawian 9:0, ale PGE Start pokazał swoją jakość i nie pozwolił rywalom na dogonienie wyniku.  Lublinianie schodzili do szatni z wyraźnym prowadzeniem 51:32.

Po zmianie stron Legia zaczęła odrabiać straty, zbliżając się do rywali na dystans 12 punktów. W czwartej kwarcie gospodarze konsekwentnie kontynuowali pogoń, redukując różnicę nawet do jednego posiadania. W decydujących momentach skuteczność Karolaka ponownie okazała się kluczowa – jego ważne rzuty sprawiły, że Start utrzymał przewagę i ostatecznie odniósł pewne zwycięstwo 88:76.

Najlepszym zawodnikiem spotkania był Jakub Karolak, który zakończył mecz z dorobkiem 21 punktów, 5 zbiórek i 5 przechwytów. Wśród gospodarzy ponownie wyróżnił się Kameron McGusty, notując 16 punktów, 3 zbiórki i 3 asysty.

Górnik Zamek Książ Wałbrzych – MKS Dąbrowa Górnicza: 87:77 

Pogrążony w marazmie MKS lepiej rozpoczął mecz z Górnikiem. Grał szybko, zdecydowanie i co najważniejsze skutecznie. Wałbrzyszanie, za sprawą aktywnego Dariusza Wyki, nie pozwolili rywalom odskoczyć i po pierwszej kwarcie tracili do nich zaledwie dwa punkty.

W drugiej kwarcie gospodarze zaprezentowali się lepiej po obu stronach parkietu. Wygrali tę część gry 23:15 i do przerwy prowadzili 41:35. Po zmianie stron rozpędzeni podopieczni trenera Andrzeja Adamka kontynuowali dobrą passę, powiększając przewagę o kolejne dziesięć punktów.

W ostatniej kwarcie dąbrowianie rzucili się do odrabiania strat, ale po raz kolejny w tym sezonie zanotowali zbyt wiele przestojów w swojej grze. Ostatecznie ulegli 77:87. Dzięki tej wygranej beniaminek umocnił się w górnej części tabeli, natomiast MKS nadal czeka na przełamanie. Niewykluczone, że w kolejnych meczach poprowadzi go już nowy szkoleniowiec.

Najskuteczniejszym zawodnikiem gospodarzy był Isaiah Smith, który zdobył 23 punkty przy wysokiej skuteczności rzutów z gry (9/14), dokładając do tego 6 asyst. W drużynie gości najlepszy okazał się Teyvon Myers – autor 21 punktów.

Dziki Warszawa – Anwil Włocławek: 94:101 (po dogrywce) 

Hit kolejki lepiej rozpoczęli włocławianie, grając skutecznie i konsekwentnie, wykorzystując swoje przewagi. W efekcie wygrali pierwszą kwartę 23:12. Niesieni dopingiem kibiców warszawianie nie zamierzali się poddawać. W drugiej kwarcie obraz gry diametralnie się odmienił.  Gospodarze wygrali tę część aż 29:15 i dzięki temu schodzili na przerwę z prowadzeniem 41:38.

Po zmianie stron Dziki podkręciły tempo, powiększając swoją przewagę do 11 punktów przed ostatnią kwartą. Anwil to jednak drużyna o dużej jakości, która nie zamierzała panikować. Świetna gra Michała Michalaka sprawiła, że goście błyskawicznie odrobili straty i wyszli na prowadzenie. Podopieczni Krzysztofa Szablowskiego w dramatycznych okolicznościach doprowadzili jednak do dogrywki.

W dodatkowym czasie więcej sił zachował lider tabeli i ostatecznie zasłużenie wygrał 101:94. Najlepszym strzelcem meczu był Michał Michalak z Anwilu, który zdobył 26 punktów. W drużynie Dzików wyróżnili się John Fulkerson (18 punktów) oraz Janari Jõesaar (17).

GTK Gliwice –  King Szczecin: 72: 87

W ekipie z Gliwic do gry powrócili kluczowi gracze: Martins Laksa i Mario Ihring. Gospodarze starali się narzucić swój styl gry, ale bardziej renomowani szczecinianie wytrzymali napór rywala. Wygrali pierwszą kwartę 20:15.

W kolejnych 10 minutach jeszcze bardziej podkręcili tempo. GTK miało problem z właściwą egzekucją akcji w ataku, dlatego do przerwy przegrywało 36:44.

W trzeciej kwarcie żadna ze stron nie była w stanie znacząco powiększyć swojego stanu posiadania, co było korzystne dla gości. W ostatniej kwarcie podopieczni Arkadiusza Miłoszewskiego kontrolowali przebieg wydarzeń boiskowych, dokładając do wcześniejszej przewagi jeszcze kilka punktów. Ostatecznie pewnie wygrali 87:72.

Kluczowi zawodnicy:

King Szczecin:
Mateusz Kostrzewski – 17 punktów, 6 zbiórek.
Jovan Novak – 8 punktów, 10 asyst, 5 zbiórek.

Tauron GTK Gliwice:
Martins Laksa – 15 punktów, 5 zbiórek.
Malik Toppin – 12 punktów, 7 zbiórek.

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

Po meczu WKS Śląska Wrocław z Treflem Sopot porozmawialiśmy z Adamem Waczyńskim, czyli wieloletnim zawodnikiem ekipy z Trójmiasta, który tym razem przyjechał nad morze w roli rywala. Mówi o emocjach związanych z powrotem do Sopotu, odzyskiwaniu formy po kontuzji czy reakcji na negatywne komentarze.
9 / 02 / 2025 11:05
Za nami jedno z najbardziej ekscytujących okienek transferowych w historii NBA. Kto moim zdaniem wygrał, a kto przegrał wyścig zbrojeń przed zbliżającymi się play-offami? Luka w Lakers. Płaczący Pat Riley. Bucks bez poszanowania dla legendy klubu, cierpliwi Clippers i Raptors z nożem na gardle. Co jeszcze wydarzyło się podczas NBA Trade Deadline? Zapraszam do mojej analizy najciekawszych ruchów.
9 / 02 / 2025 15:47
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami
Kilka godzin przed finałem Pucharu Polski w baskecie bieganym zostanie rozegrany mecz pomiędzy najlepszymi drużynami koszykówki na wózkach w kraju: Orto-Medico Scyzory Kielce zmierzą się z Mustangiem Konin. 16.02, niedziela, godzina 13:00, Arena Sosnowiec. Warto zobaczyć, bo koszykówka jest jedna. Tak samo fascynująca.
12 / 02 / 2025 11:33