
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Takie sytuacje nie zdarzają się w NBA zbyt często – Miami Heat we wtorek przeprowadzili w końcówce zryw 22:0, wygrywając dogrywkę wynikiem 18:4! To była totalna dominacja, choć na minutę przed końcem spotkania to Jastrzębie – po wejściu Younga pod kosz i punktach Alexa Lena – wydawali się mieć wszystko pod kontrolą. Trae ma już jednak nauczkę, że gra się do końca.
Heat odpowiedzieli bowiem dwoma trafieniami za trzy, a potem w fantastycznym stylu zdominowali dodatkowe pięć minut, wygrali 135-121 i podtrzymali swoją serię zwycięstw na Florydzie. Wciąż są więc niepokonani we własnej hali, gdzie mają jedenaście kolejnych wygranych. We wtorek mieli nie jednego czy dwóch bohaterów – pochwalić trzeba niemal całą drużynę.
Jimmy Butler znów zaliczył triple-double (20 punktów, 18 zbiórek i 10 asyst), ustanawiając przy okazji rekord kariery w zbiórkach. Był wszędzie, robił wszystko. Triple-double miał też… Bam Adebayo! Rewelacyjnie grający w tym sezonie młody środkowy, prócz rekordowych dla siebie 30 punktów i 11 asyst, zebrał z tablic także 11 piłek.
To pierwszy taki przypadek w historii Heat. Nigdy wcześniej dwóch graczy nie zaliczyło w jednym meczu triple-double.
„Jimmy i ja wzajemnie się napędzamy” – mówił po spotkaniu Adebayo, który szybko wyrasta na jednego z najlepszych podkoszowych młodego pokolenia w całej lidze. Ale w tym wszystkim najlepszym strzelcem Heat był pierwszoroczniak Kendrick Nunn, który w całym meczu zdobył aż 36 punktów (najwięcej w karierze).
Jakby tego było mało, rekord organizacji pod względem trafień za trzy w jednym meczu wyrównał Duncan Robinson – dziesięciokrotnie dziurawił siatkę rzutami z obwodu, zdobywając koniec końców najlepsze w karierze 34 punkty. 25-latek w całym sezonie trafił już 75 trójek (najwięcej w drużynie) na znakomitej, bo wynoszącej prawie 45 procent skuteczności.
Heat to nie tylko Jimmy Butler, ale także wielu innych wartościowych zawodników, którzy często grają z ogromną motywacją, bo mają wiele do udowodnienia. Nie warto więc lekceważyć drużyny z Miami – w tej chwili trzeciej siły na Wschodzie – która ma już 18 zwycięstw na koncie: tyle samo co 76ers, o jedno więcej niż Celtics i tylko o trzy mniej niż Bucks.
Tomek Kordylewski
.