23. kolejka OBL: dwa mecze z dwoma dogrywkami, Andrzej Pluta ze świetnym występem

23. kolejka ORLEN Basket Ligi aż kipiała od emocji. Pierwszy i ostatni mecz zakończyły się dopiero po dwóch dogrywkach. Szczególnie należy docenić heroiczny wyczyn Tasomix Rosiek Stali Ostrów Wielkopolski, która w siedmioosobowym składzie wygrała w Wałbrzychu z Górnikiem.
fot. Andrzej Romański/PLK.pl

Górnik Zamek Książ Wałbrzych – Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski: 104:108 (po dwóch dogrywkach)


Niesamowity początek kolejki w Wałbrzychu. Niezwykle osłabiona Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski wygrała po dwóch dogrywkach z Górnikiem Zamek Książ Wałbrzych 108:104. Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, ale przyjezdni znowu pokazali charakter i szybko wrócili do gry. Do przerwy było w miarę równo – 47:49. Po zmianie stron ostrowianie nadal przeważali, ale podopieczni Andrzeja Adamka za każdym razem wracali do gry, nawet w ekstremalnych sytuacjach. Na około 26 sekund przed końcem przegrywali pięcioma punktami. Gospodarze wykorzystali niefrasobliwość rywali, doprowadzając do dogrywki.

Dodatkowe pięć minut lepiej zaczęli gracze trenera Urbana, notując serię 6:0. Wałbrzyszanie nie zamierzali się poddawać,  przejęli inicjatywę i mogli nawet wygrać spotkanie. Ostatecznie byliśmy świadkami drugiej dogrywki. W niej bardzo zmęczeni goście wykazali się hartem ducha i wywieźli z trudnego terenu cenną wygraną. Kluczowe akcje wykonali Damian Kulig i Paxson Wójcik, który trafił ważną trójkę z daleka.

Dziki Warszawa – WKS Śląsk Wrocław: 71:83


Dziki lepiej rozpoczęły mecz ze Śląskiem, grając odważnie i zdecydowanie, odskoczyły nawet na 10 punktów. W drugiej kwarcie Śląsk przyspieszył. Dzięki skuteczności Błażeja Kulikowskiego wyszedł na prowadzenie. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się remisem – 36:36. Po zmianie stron dalej toczyła się wyrównana walka. Żadna z drużyn nie była w stanie uzyskać znaczącej przewagi. Przed ostatnią kwartą nadal był remis – 58:58. Wrocławianie w końcu dopięli swego. Wszystko dzięki skuteczności graczy obwodowych. Błyskawicznie uzyskali dwucyfrową przewagę. Gospodarze nie byli już w stanie skutecznie odpowiedzieć i przegrali 71:83.

King Szczecin – Orlen Zastal Zielona Góra: 89:81


Kryzys Orlenu Zastalu trwa. Tym razem zielonogórzanie wrócili na tarczy ze Szczecina. Gospodarze lepiej weszli w spotkanie, szybko narzucając swój rytm. Goście co jakiś czas zmniejszali straty, ale było ich stać jedynie na pojedyncze zrywy. King konsekwentnie wykorzystywał swoje atuty. Pod obręczami dominował Aleksander Dziewa, autor 19 punktów i 5 zbiórek. Ostatecznie wyżej notowany zespół udowodnił swoją wyższość, wygrywając pewnie 89:81.

MKS Dąbrowa Górnicza – PGE Start Lublin: 82:101


Mecz bez historii w Dąbrowie Górniczej, gdzie PGE Start Lublin pewnie zwyciężył 101:82. Już pierwsza kwarta, wygrana przez gości 28:11, ustawiła dalszy przebieg spotkania. Lublinianie dominowali w każdym aspekcie gry: byli szybsi, skuteczniejsi i lepiej zorganizowani. Świetnie dysponowany w ataku był Tevin Brown, który zapisał na swoim koncie aż 34 punkty, trafiając osiem razy zza łuku. MKS miewał jedynie przebłyski dobrej gry, ale nie był w stanie zbliżyć się do rywali na dystans dający nadzieję na odwrócenie losów meczu. Start kontrolował wydarzenia do samego końca i zasłużenie wrócił z Zagłębia Śląskiego z kompletem punktów.

Anwil Włocławek – Legia Warszawa: 77:85


Legia przyjechała do Włocławka z zamiarem podtrzymania zwycięskiej serii w Hali Mistrzów. Problem w tym, że musiała sobie radzić bez swojego lidera – Kamerona McGusty’ego, zmagającego się z kontuzją mięśni brzucha. Na szczęście pozostali zawodnicy przejęli jego obowiązki. Anwil również przystąpił do tego spotkania w niepełnym składzie. Wojskowi od początku byli świetnie dysponowani w rzutach z dystansu. Dzięki temu w drugiej kwarcie osiągnęli nawet 12 punktów przewagi. Gospodarze nie zamierzali się jednak poddawać.  Dali się wyszumieć rywalom i konsekwentnie odrabiali straty. W końcu dopięli swego, schodząc na przerwę z minimalnym prowadzeniem 37:36. Po zmianie stron uaktywnił się Andrzej Pluta, którego efektowne rzuty z odskoku pozwoliły gościom wygrać 85:77.

Energa Icon Sea Czarni Słupsk – AMW Arka Gdynia: 84:62


Czarni wypunktowali bezradną AMW Arkę. Miejscowi od początku narzucili mocne tempo, wykorzystując swoje przewagi i konsekwentnie powiększając prowadzenie. Goście grali zrywami i nie byli równorzędnym rywalem dla słupszczan, którzy potwierdzili rosnącą w ostatnim czasie formę, wygrywając pewnie 84:62.

PGE Spójnia Stargard – Tauron GTK Gliwice: 82:87


GTK lepiej rozpoczęło mecz w Stargardzie, głównie za sprawą aktywnego debiutanta Michaela Oguine’a. Spójnia nie zamierzała odpuszczać, odpowiadając serią punktową. Do przerwy żadna ze stron nie była w stanie wypracować znaczącej przewagi. W drugiej połowie przyjezdni wykazali się większym opanowaniem w ataku, wykorzystując kluczowe akcje. Jedną z nich przeprowadził Mario Ihring, trafiając ważny rzut z dystansu. Dzięki temu gliwiczanie wywieźli cenną wygraną ze Stargardu, pozostając w grze o utrzymanie w lidze.

Arriva Polski Cukier Toruń – Trefl Sopot: 124:121 (po dwóch dogrywkach)

Festiwal strzelecki w Arenie Toruń. Ostatni mecz 23. kolejki lepiej rozpoczęli sopocianie, którzy w najlepszym dla siebie momencie prowadzili nawet 18 punktami. Gospodarze nie zamierzali się jednak poddawać i za sprawą świetnie dysponowanego Dominika Wilczka odrobili wszystkie straty. Później mecz się wyrównał. Każda ze stron miała swoje szanse, a do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były aż dwie dogrywki. W nich prym wiódł Michael Ertel, który toczył indywidualny pojedynek z Aronem Bestem. Trefl musiał gonić wynik, ale nie był w stanie zebrać piłki z tablicy po celowej pomyłce z linii rzutów wolnych, gdyż piłka nawet nie doleciała do obręczy. Dzięki temu gospodarze wygrali 124:121. Mistrzowie Polski nie wykorzystali zatem potknięcia Anwilu.

Autor wpisu:

Polecane

Aneta Sochan. O tym, jak budować tożsamość przyszłego koszykarza NBA

Kącik mentalny. Dzień Walki z Depresją: Krzyk ciszy

Psychologia sportu. 1na1: Dzień Walki z Depresją