Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>
W ostatnich dniach najczęściej widywaliśmy reprezentanta Polski na salach treningowych kolejnych klubów – m.in. Sacramento Kings i Portland Trail Blazers. Wczorajsza wizyta w Nowym Orleanie zaowocowała ciekawszym zdjęciem, na którym widać jedynie plecy Sochana. To jednak bardzo interesująca fotografia, gdyż zdradza towarzystwo, z którym reprezentant Polski mógł zjeść jambalaya z chorizo i kurczakiem – legendarne danie z Luizjany:
Pierwszy z lewej siedzi trener New Orleans Pelicans Willie Green. Trzej kolejni panowie (od lewej patrząc) są też trzema najważniejszymi osobami podejmującymi decyzje personalne w klubie. Są to po kolei:
- prezydent David Griffin, który w przeszłości w roli generalnego menedżera zdobywał mistrzostwo NBA wraz z LeBronem Jamesem dla Cleveland Cavaliers
- generalny menedżer Pels, były wieloletni gwiazdor Euroligi, Trajan Langdon
- Bryson Graham, uważany przez wielu za przyszłego GM któregoś z klubów NBA, obecnie asystent Langdona
Myśląc o potencjalnej grze Sochana w barwach Pelicans powinniśmy się cieszyć. Po pierwsze, właściwie mniej istotne: to klub znajdujące się na fali wznoszącej. W minionym sezonie, grając bez swojego potencjalnie najlepszego zawodnika, Ziona Williamsona i tak zdołał awansować do play-off. W pierwszej rundzie zmusił finalistów 2021 roku Phoenix Suns do rozegrania sześciu meczów.
Po drugie, ważniejsze: Willie Green to trener, który nie boi się stawiać na debiutantów. W tegorocznym play-off nikt tak mocno jak on nie ufał zawodnikom rozgrywającym pierwszy sezon w NBA. Herb Jones, Jose Alvarado i Trey Murphy III rozegrali w sześciu meczach przeciwko Suns aż 463 minuty. Wczoraj, mniej więcej wtedy gdy Sochan spożywał z najważniejszymi ludźmi ich klubu posiłek, oni już trenowali przed kolejnym sezonem:
Pelicans to najlepszy przykład tego jak dynamiczny może być rozwój wypadków w NBA. Miniony sezonem rozpoczęli od przegrania 16 z pierwszych 19 meczów. Gdy wydawało się, że wobec przedłużającej się kontuzji Ziona nic już ich nie uratuje – najpierw odbili się od dna, a w połowie sezonu nagle przechwycili z Portland niechcianego przez Trail Blazers CJ McColluma i zaczęli regularnie wygrywać.
Oprócz wyżej wymienionych graczy o sile Palicans decydują jeszcze dwaj inni zawodnicy: jedna ze wschodzących gwiazd NBA Brandon Ingram, a także świetnie znany polskim kibicom zwalisty litewski środkowy Jonas Valanciunas – ten sam który przed laty w kategoriach młodzieżowych toczył boje z naszym Przemkiem Karnowskim.
Czy Sochan byłby w stanie w tej drużynie wywalczyć dla siebie miejsce w składzie? Nie ma powodów, by wątpić w możliwości naszego reprezentanta. Natomiast przy założeniu, że do gry wróci Williamson – obecnie czekający na przedużenie kontraktu z Pelicans – trudno sobie wyobrazić tę dwójkę graczy spędzających wspólnie wiele minut na parkiecie. Ani Williamson, ani Sochan nie słyną ze skuteczności rzutów z dystansu. Tymczasem coraz bardziej żelazna, choć wciąż niepisana zasada trenerów NBA zakłada, że wystawianie do gry jednocześnie dwóch zawodników, którzy nie grożą rzutem najlepszym pomysłem nie jest.
Ale nie można przecież tracić wiary, że Sochan lada chwila może poprawi umiejętności strzeleckie.
O reprezentancie Polski najgłośniej w Luizjanie mówiło się kilka tygodni temu. Ostatnio lokalni dziennikarze, rozmawiając o wyborze Pelicans z numerem ósmym częściej wymieniają nazwiska dwóch innych zawodników: Bennedicta Mathurina i Dysona Danielsa. To zawodnicy niżsi od Sochana, ale dysponujący lepszym rzutem.
Na poświęconej Pelikanom najpopularniejszej stronie internetowej „The Bird Writes” w opublikowanym dwa dni temu rankingu graczy najbardziej atrakcyjnych dla Pelicans Sochan zajmuje piąte miejsce. Oprócz Danielsa i Mathurina wyprzedzają go jeszcze nieznacznie Keegan Murray i Shaedon Sharpe.
Ale to nie administratorzy tej strony będą podejmować 23 czerwca decyzję tylko czterej dżentelmeni, którzy wczoraj zjedli z reprezentantem Polski obiad.
Michał Tomasik
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>