REDAKCJA

5 lat od TEGO rzutu – jak Ray Allen uratował tytuł LeBronowi

5 lat od TEGO rzutu – jak Ray Allen uratował tytuł LeBronowi

Ray Allen w karierze trafił mnóstwo wielkich rzutów, ale ten był być może najlepszy. Mecz numer 6 w 2013 roku, między Miami Heat i San Antonio Spurs był jednym z najlepszych w historii finałów NBA.

Ray Allen / fot. wikimedia commons

Air Jordan Retro – zagraj w butach legendarnego Michaela! >>

W 2013 roku na przeciwko siebie stanęły dwie wielkie firmy – Miami Heat z Wielką Trójką (James, Wade, Bosh), dążącą do obrony tytułu oraz San Antonio Spurs, którzy po sześciu latach przerwy wrócili do finałów ligi.

Po pięciu meczach to gracze z Teksasu bliżej byli mistrzostwa i zdawało się, że mogą świętować już w Miami, gdzie odbywał się mecz numer. W trzeciej kwarcie prowadzili nawet 13 punktami i małą przewagę utrzymywali także pod koniec spotkania. Na 20 sekund przed końcem celny rzut wolny Kawhiego Leonarda dał im trzy punkty prowadzenia. To jednak nie był koniec emocji

To, co stało się chwilę później przeszło do historii i dziś każdy chyba fan koszykówki dobrze zna tę sekwencję. LeBron James próbuje zza łuku, lecz nie trafia. Piłkę zbiera jednak Chris Bosh i podaje do stojącego w rogu Raya Allena. 38-letni wtedy zawodnik dla takich właśnie chwil przeniósł się kilka miesięcy wcześniej z Bostonu do Miami.

RayRay przywykł bowiem do trafiania tego typu rzutów – trójek w ważnych momentach – i nie zawiódł także wtedy. Jego celny rzut z rogu doprowadził do dogrywki, w której Heat pokonali rywala, doprowadzili do siódmego meczu i na własnym parkiecie (wtedy jeszcze finały rozgrywane były systemem 2-3-2) zdobyli drugi z rzędu tytuł.

Nic więc dziwnego, że tamten rzut Allena miał tak dużą wagę. Zmienił bowiem wszystko, tak dla Heat, jak i dla Spurs. Dziś trafienie Sugar Raya określane jest mianem jednego z najbardziej „clutch” rzutów w historii fazy play-off. Sam gracz trafił tysiące trójek w swoim życiu i dopóki nie pojawił się Steph Curry to nikt nie miał wątpliwości, że to właśnie Allen jest najlepszym strzelcem w historii ligi.

W lipcu Allen obchodzić będzie 43 urodziny i wciąż niektórzy twierdzą, że weteran parkietów wciąż świetnie radziłby sobie w NBA. Mistrzostwo w 2013 roku było jego drugim i ostatnim w karierze – rok później Spurs zrewanżowali się Heat za porażkę i wygrali w pięciu meczach, a Allen odwiesił buty na kołek. Dziś z dumą może jednak wracać do wielu takich rzutów jak ten.

Tomek Kordylewski

Air Jordan Retro – zagraj w butach legendarnego Michaela! >>




Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

Urok ORLEN Basket Ligi polega również na tym, że niemal każdy mecz jest o stawkę. Jak w soczewce widać to na przykładzie osiemnastej kolejki. Ciekawie będzie w Wałbrzychu, Sopocie i Włocławku. Szczególnie ten ostatni mecz jest pełen podtekstów, bo Roberts Štelmahers ponownie postara się przywołać demony z przeszłości Anwilu. MKS, z nowym trenerem na ławce, powalczy w derbowym starciu z GTK. Szykuje się spora dawka emocji – tuż przed przerwą na Pekao S.A. Puchar Polski i okienko reprezentacyjne!
6 / 02 / 2025 13:15
17. kolejka ORLEN Basket Ligi obfitowała w wiele interesujących zdarzeń. Najciekawiej było w Warszawie, gdzie Anwil wytrzymał presję i wygrał po dogrywce z Dzikami. Warto również odnotować imponujący wyczyn czarnych Słupsk, którzy w niespełna 87 sekund odrobili pięć punktów z rzędu i wygrali ze Stalą Ostrów. Z kolei Wojciech Kamiński i jego Start wzięli odwet na Legii Warszawa.
4 / 02 / 2025 9:06
Piątkowej nocy San Antonio Spurs w pierwszy z meczów rozgrywanych dzień po dniu mierzyli się z Charlotte Hornets. Ostrogi zmuszone były uznać wyższość rywali po trafieniu na zwycięstwo na 1,4 sekundy przed końcową syreną 117:116. Do wygranej zabrakło Ostrogom ułamków sekundy!
8 / 02 / 2025 10:14
– (…) Właśnie organizacja integracyjnych zlotów fanów Byków stała się dla mnie furtką do nawiązania nieformalnej współpracy z organizacją Chicago Bulls – pisze Marcin Więckowski o swoim “Chicago dream”, którego również poniekąd możecie doświadczyć.
7 / 02 / 2025 9:55
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami