
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>
Po porażkach w meczach nr 4 i 5 drużyna z Filadelfii znalazła się pod ostrzałem krytyki, która szczególnie dotknęła Doca Riversa. Ponieważ w przeszłości trzy razy przegrywał już serię mimo prowadzenia 3:1, sporo osób wieszczy mu, że tym razem przejdzie do historii jako ten, który jako pierwszy roztrwoni prowadzenie 3:0.
Rivers nie wytrzymuje ciśnienia i zaczyna się tłumaczyć. Głupio.
- Ej, może najpierw spójrzmy na to, w jakiej sytuacji przegrywałem te serie. W 2003 roku, gdy prowadziłem Orlando Magic, startowaliśmy do play-off z ósmego miejsca. Przegraliśmy z Pistons, późniejszymi mistrzami NBA. Spójrzcie na tamten skład Magic i przyznacie mi rację, że wykonałem wówczas kawał dobrej roboty – argumentuje Doc.
Aha. Po pierwsze: fakt, że Magic zajęli wówczas dopiero ósme miejsce na Wschodzie z wynikiem 42-40 był ewidentnym rozczarowaniem – przed sezonem bukmacherzy „wyceniali” ich na 48 wygranych. Po drugie: to zespół z Florydy miał w tamtej serii najlepszego gracza: Tracy McGrady był w swoim prime, w regular season rzucał średnio ponad 32 punkty na mecz. Po trzecie wreszcie: Pistons w tamtym sezonie nie zdobyli tytułu, gdyż nie mieli jeszcze w składzie Rasheeda Wallace’a – polegli już w starciu z New Jersey Nets.
- Drugi przypadek? Z Clippers w 2015 roku nie mieliśmy w starciu z Rockets przewagi własnego parkietu, Chris Paul nie wystąpił w dwóch pierwszych meczach, a później grał na jednej nodze – tłumaczy się Rivers.
Jasne. A Rockets do zwycięstwa w tej serii ostatecznie poprowadził Josh Smith, który już chwilę później nie mógł znaleźć zatrudnienia w NBA.
- A porażka z Nuggets w 2020? No dobra, to naprawdę schrzaniliśmy. Możecie mnie za to obwiniać. Ale to miało miejsce w bańce w Orlando. Normalnie mecz nr 7 gralibyśmy w LA – przypomina, zupełnie zapominając, że przewaga własnego parkietu zawsze w przypadku Clippers była dość umowna i nie uratowała ich chociażby przed wspomnianą kilka zdań wcześniej porażką z Rockets w 2015.
Mecz numer sześć rywalizacji 76ers z Raptors w nocy z czwartku na piątek o godzinie 1. W Toronto. Pascal Siakam czuje się w tej rywalizacji coraz pewniej, mając świadomość, że gdyby nie poniższy rzut, to jego zespół mógłby prowadzić 3:2.
Tymczasem Joel Embiid nie jest w pełni zdrowy.
TOMAS
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>