Kyle Lowry po tym jak pierwszy mecz serii z Orlando Magic skończył bez punktu, pudłując siedem oddanych rzutów, w drugim zdobył już 22 oczka, trafiając solidne 8 z 13 prób. Masywny rozgrywający – z delikatnymi usprawnieniami Nicka Nurse’a – stał się znacznie bardziej agresywny, pokazując ile dla Toronto znaczy jego dobra postawa.

DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>
Wtorkowy występ był prawdopodobnie najlepszym w wykonaniu Raptors w tym sezonie. Tak miała wyglądać wersja docelowa tej drużyny. Działało <prawie> wszystko. Intensywność była na najwyższym poziomie w obronie – rywale pierwsze punkty zdobyli dopiero po upływie niemal pięciu minut.
Kawhi Leonard wyglądał jakby nigdy nie spudłował rzutu. Pascal Siakam zarażał energią w defensywie i był problemem dla rywali w utrzymaniu od kosza. Marc Gasol z początku nie mogąc wstrzelić się w mecz, robił różnicę po drugiej stronie parkietu, negując wpływ Nikoli Vucevicia. I w końcu Lowry wyglądał jakby przypomniał sobie, że wciąż potrafi okazać się użyteczny w ataku, wywierając presję na obronę przeciwnika.
W trakcie meczu otwarcia Danny Green powiedział swojemu koledze, że nie obchodzi go, czy Lowry będzie trafiał oddane rzuty – ważne, by dalej próbował. Na odpowiednią reakcję musieliśmy czekać do następnego spotkania – ten nareszcie nie tylko nie bał się rzucać, ale przede wszystkim przestał zadowalać się rzutami z dystansu, częściej przedostając się do kosza.
W pierwszym spotkaniu Lowry oddał łącznie siedem rzutów, z czego sześć było za 3, a jeden próbą spod obręczy. W drugim meczu te proporcje trochę się już zmieniły: dziewięć z trzynastu rzutów pochodziło spod kosza – reszta z dystansu.
W uzyskaniu pozytywnego efektu pomogły pewne zmiany wprowadzone przez Nicka Nurse’a – pojawiło się więcej akcji dla Lowry’ego po zasłonach i na piłce, dzięki czemu jedynka Raptors wychodziła na dogodne pozycje do natychmiastowego rzutu lub wjazdu.
Lowry przy trójkach większy sukces odnosił kiedy pozostawał w ruchu (pudła przyszły po w miarę otwartym rzucie spot-up ze szczytu oraz próbie wymuszenia faulu na koźle). 33-latek najpierw wybiegł do pozornej dwójkowej akcji z Leonardem, po czym zmienił kierunek i urwał się na linię za 3 po zasłonie Serge’a Ibaki. Kilka minut później przedostał się po dwóch zasłonach wzdłuż linii rzutów wolnych na przeciwne skrzydło, gubiąc po drodze dedykowanego obrońcę i trafił kolejną trójkę.
Najciekawsza zagrywka bez piłki miała miejsce pod koniec drugiej kwarty: Lowry zaczął na skrzydle, zbiegł bez piłki pod obręcz i wyszedł wysoko na przeciwną stronę po dwóch kolejnych zasłonach. Tam – tuż przy logo – Norman Powell przekazał mu piłkę po akcji po koszyczku i rozgrywający Toronto miał mnóstwo miejsca, znajdując się na wprost kosza, na przedostanie się do obręczy.
Było też więcej pick and rolli z Lowrym jako kozłującym. Rozgrywający głównie szukał zasłon z rozciągającym grę centrem – Gasolem czy Ibaką – i w większości przypadków udawało się znaleźć dogodną pozycję do rzutu, ewentualnie wymusić faul. Nawet jeżeli szansa na rzut nie przytrafiała się od razu, to Lowry wykonywanym ruchem bez piłki stwarzał okazje do podania dla swojego hiszpańskiego kolegi.
Magic w większości przypadków starali się podążać za Lowrym, choć raz wykonali późną zmianę krycia, czym zaskoczyli Raptors, a podanie na dystans do Gasola skończyło się przechwytem D.J.-a Augustina.
Natomiast przy dwójkowych akcjach 33-latka z niższymi graczami, Toronto zdarzyło się pozorować zasłonę, traktując ją wyłącznie jako odwrócenie uwagi od głównego zagrożenia, czyli kozłującego. Tym samym, na wyczyszczonej stronie tworzyła się linia do wjazdu dla Lowry’ego – na poniższym przykładzie można dostrzec jak wydaje się, że Lowry zagra hand-offa z Fredem VanVleetem, lecz zamiast tego ścina z piłką w stronę obręczy. Brak zasłony wprowadził zamieszanie w szeregach Orlando.
Gdy Lowry kreuje sobie ofensywę spada odpowiedzialność za to zadanie z innych graczy. Nie muszą już tego robić tego w takim stopniu, dzięki czemu liczba rzutów u poszczególnych zawodników nieco się normuje. Nagle Pascal Siakam nie oddaje 24 rzutów, a bardziej odpowiednie dla niego 16.
Zważywszy przecież, że od serii z Magic łatwiej nie będzie, obiecującym prognostykiem będzie zdominowanie pojedynku przeciwko zamiennie Augustinowi i Evanowi Fournierowi. Szereg pożytecznych rzeczy, które rozgrywający wykonuje w trakcie spotkania nie wystarczy. Ten musi stanowić zagrożenie w ataku – nie chodzi o to, by był główną opcją w ataku, lecz nie może też uciekać od gry i kończyć meczu bez punktu. Nie może po prostu grać tak jak wskazywałaby jego play-offowa reputacja. Dlatego myśląc o awansie do finałów, Raptors potrzebują co najmniej takiego Lowry’ego jak w drugim meczu.
Game 3 w nocy z piątku na sobotę o 1.
Łukasz Woźny, @l_wozny, Podcast Autora znajdziesz TUTAJ >>
DOŁĄCZ DO GRY I ODBIERZ DARMOWY ZAKŁAD 50 ZŁOTYCH! >>