REDAKCJA

ALBA po dogrywce odprawia Telekom Baskets Bonn

ALBA po dogrywce odprawia Telekom Baskets Bonn

Drużyna ze stolicy Niemiec była zmuszona gonić rywali z Telekom Baskets Bonn przez całe spotkanie. Ostatecznie Maodo Lo i Luke Sikma, zawodzący oczekiwania przez trzy kwarty, obudzili się w czwartej odsłonie i doprowadzili do dogrywki, którą zespół Alby wygrał 13:10. Wynik 83:80 zapewnił Albatrosom awans do ćwierćfinałów MagentaSport BBL Cup, jednocześnie eliminując z pucharu gości.
Luke Sikma / fot. Euroleague

Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>

Alba Berlin podejmowała Telekom Baskets Bonn w słoneczną październikową niedzielę, a w taką pogodę mieszkańcy miasta lubią spędzać czas wśród okolicznej zieleni. W dodatku w stolicy, jak w każdą pierwszą niedzielę miesiąca, muzea są dostępne za darmo dla odwiedzających. Mimo to 3115 fanów zgromadzonych w Mercedes Benz Arena nie mogło narzekać na zły wybór weekendowej rozrywki. 

Lanie w Barcelonie

Zawodnicy z Berlina fatalnie zaprezentowali się w pierwszym meczu Euroligi, doznając sromotnej porażki z rąk F.C. Barcelony. Wynik 64:96 wydaje się mówić sam za siebie, ale warto przeczytać co do dodania mieli trenerzy obu zespołów.

„Myślę, że poważnie potraktowaliśmy przeciwników z Niemiec. Wiedzieliśmy jak poukładać atak, świetnie też, że każdy nasz zawodnik otrzymał swoje szanse.” – Sarunas Jasikevicius – trener  Barcelony.

„Nie jesteśmy obecnie gotowi w 100%. Brakuje nam kontuzjowanych zawodników, szczególną lukę stanowi pozycja numer pięć. Cieszyć może jedynie wygrana trzecia kwarta i podejście zespołu, który mimo znacznej straty wciąż próbował walczyć. Jesteśmy rozczarowani porażką, ale czas skupić się na nadchodzących spotkaniach.” – Israel Gonzalez, trener Alby. 

Dla Alby starcie z Bonn było już trzecim meczem w przeciągu siedmiu dni: 28.09 zdecydowanie wygrali ze słabym zespołem z Frankfurtu, 01.10 ulegli we wspomnianym meczu z Barceloną.  Co ciekawe, oba zespoły mierzyły się już w meczu otwarcia bieżącego sezonu, wówczas dwoma oczkami wygrali przyjezdni z Telekomu Baskets. 

Oba zespoły przystępowały do meczu przetrzebione kontuzjami, szczególnie widać to po składzie, którym dysponował Israel Gonzales: poza grą pozostawali Johannes Thiemann (PF/C), Christ Koumadje (C), Kreso Nikic (C), Christopher Tilly (PF) i Marcus Eriksson (SG), a dodatkowo w trakcie spotkania urazu nabawił się rozgrywający Tamir Blatt (syn znanego szkoleniowca, Davida Blatta). 

Straty bolączką Alby

ALBA otworzyła mecz dwoma stratami i to właśnie niechlujność w rozegraniu piłki była główną bolączką Albatrosów w pierwszej połowie spotkania. Goście wywalczyli pięć przechwytów, a cała drużyna z Berlina zaliczyła aż 13 strat. Sam Luke Sikma tracił piłkę częściej niż wszyscy zawodnicy z Bonn (4:3).

Szwankowała również skuteczność za trzy punkty, w pierwszej kwarcie miejscowi trafili zaledwie dwa z dziesięciu tego typu rzutów. Wśród gości pierwsze skrzypce grał filigranowy rozgrywający – Parker Jackson – Cartwrigh, który przede wszystkim wykorzystywał swoją szybkość i mobilność przy przekazaniu krycia. Piłki starano się też dostarczać pod kosz do Leona Kratzera, który mimo przewagi fizycznej trafił zaledwie 3/7 prób spod obręczy. W obronie na rozgrywających Albatrosów nieustanną presję wywierał Skyler Bowlin. Telekom Bonn schodził do szatni, prowadząc po dwóch kwartach siedmioma punktami. 

Przebudzenie najsłabszych

W trzeciej kwarcie wynik dla Alby trzymał dobrze dysponowany z dystansu Yovel Zoosman. Po rzutach osobistych Matissecka gracze z Berlina wyszli nawet na jednopunktowe prowadzenie, pierwsze od początku meczu. Szybko zareagował jednak Jackson-Cartwright, który choć nie mógł wstrzelić się zza łuku, to wciąż mijał wysokich rywala i trafiał z półdystansu. Ostatecznie trzecia odsłona zakończyła się remisem po 19 i przed ostatnią kwartą goście utrzymali przewagę siedmiu oczek. 

Końcówka czwartej kwarty to odwrócenie dotychczasowych ról – Jackson-Cartwright pomylił się  dwukrotnie po indywidualnych akcjach, a Maodo Lo który dotychczas trafił do kosza tylko raz, w końcu popisał się celną trójką zmniejszając przewagę gości do dwóch punktów. Berlinowi na realizację zagrywki pozostało 3.8 sekundy, a do końca meczu zaledwie 8.5. Akcja rozrysowana przez szkoleniowca gospodarzy została zniweczona przez obronę  rywala. Na remis, przez ręce obrońcy, bardzo trudny, acz celny rzut oddał Sikma.

Zwycięstwo dla gości starał się jeszcze zdobyć Jeremy Morgan, ale piłka zatańczyła na obręczy i ostatecznie nie wpadła do siatki. Wynik 70:70 zapowiadał dalsze emocje w dogrywce. 

Lo i Sikma bohaterami

Choć to goście otworzyli wynik dodatkowego czasu gry, trafiając celnie za trzy, to ostatecznie za sprawą dwóch skutecznych wejść pod kosz Lo i nieco przypadkowej zbiórki w ataku Sikmy, to gospodarze cieszyli się ze zwycięstwa. W dogrywce zawiódł szczególnie zmęczony Jackson-Cartwright. Berlin dzięki wygranej 83:80 awansował do kolejnej rundy pucharów. Albę już w piątek czeka sprawdzian na najwyższym poziomie, gdyż do stolicy Niemiec w ramach drugiej kolejki Euroligi zawita francuski LDLC ASVEL Villeurbanne.

Po meczu powiedzieli

„Po dwóch zaciętych meczach w Berlinie ostatecznie wywozimy ze stolicy jedną wygraną, choć byliśmy blisko dwóch. Jest to niewiarygodne, szczególnie biorąc pod uwagę poziom rywali. Pomimo braków kadrowych daliśmy z siebie wszystko, jestem dumny z moich graczy. Wiele też się nauczyliśmy – młodzi zawodnicy przekonali się na własnej skórze, że przy tak zaciętym spotkaniu decydują szczegóły – jedna zbiórka, pojedynczy rzut wolny.”  – Tuomas Isalo, trener Bonn.

„Jestem zadowolony z pracy jaką wykonaliśmy. Przeciwnicy dobrze bronili, mieliśmy sporo problemów w ataku. W przeciwieństwie do pierwszego pojedynku dziś szczęście sprzyjało właśnie nam. Po dotkliwej porażce z Barceloną wiedzieliśmy, że musimy dziś wygrać. Nerwowość graczy powodowała straty. Dobrze, że ograniczyliśmy je w drugiej połowie do pięciu. Nigdy nie narzekam na graczy w ataku, powtarzam – zawsze gdy masz okazję – rzucaj. W  obronie potrzebujemy dotychczasowej koncentracji, a w ataku więcej swobody.” – Israel Gonzalez, trener Alby.

„W każdym momencie spotkania wierzyliśmy w siebie i zwycięstwo. To właśnie siła naszej drużyny. W końcówce zagraliśmy z większą energią, a takie zwycięstwo na styku scala nas jako zespół.” – Maodo Lo.

Grzegorz Szklarczuk, Berlin

Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami