PRAISE THE WEAR

Aleksander Dziewa – on naprawdę daje sobie radę w PLK!

Aleksander Dziewa – on naprawdę daje sobie radę w PLK!

Najbardziej wyczekiwany debiutant w PLK, Aleksander Dziewa, bardzo dobrze rozpoczął sezon w ekstraklasie – zanotował średnio 17 punktów i 5,5 zbiórki w dwóch meczach. Czy zasłuży na powołanie do kadry już w tym sezonie?
Aleksander Dziewa i Evariste Shonganya / fot. Dorota Murska, MKS Dąbrowa G.

PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!

Dobry początek, duża rola

Dawno nie było tak wyczekiwanego debiutanta na parkietach PLK. Aleksander Dziewa, który dopiero w listopadzie skończy 22 lata, ma już na koncie MVP 1. Ligi i od lat jest postrzegany jako jeden z najzdolniejszych graczy młodego pokolenia.

Pierwsze 2 mecze, średnio 24 minuty na parkiecie, 17 punktów, 5,5 zbiórki i 59% z gry – Olek póki co nie zawodzi, a wręcz przeciwnie – zdaje się, że w ogóle nie odczuł przeskoku z 1. ligi do PLK. Przeciwko HydroTruckowi Radom oraz MKS-owi Dąbrowa Górnicza był wyróżniającą się postacią Śląska i najważniejszym graczem strefy podkoszowej.

Talent ofensywny którym zachwycał na zapleczu ekstraklasy eksplodował także w PLK. Dziewa jest bardzo skuteczny blisko kosza, jest mobilny i szybki jak na swój wzrost, co sprawia, że dobrze odnajduje się w grze dwójkowej z graczem kozłującym. W ekstraklasie jeszcze nie trafił za 3 punkty, ale to także jest w jego arsenale – miał 37,5% w 1. lidze.

Tak jak Marcinowi Gortatowi trafienie na Steve’a Nasha pomogło w odnalezieniu się w ataku, a w konsekwencji podbiło nieco jego statystyki punktowe, tak dołączenie do Śląska Kamila Łączyńskiego jest dla Aleksandra Dziewy idealną okazją do rozwoju i zrobienia dużego postępu w grze pick’n’roll. Duża rola, spore minuty, rozgrywający nastawiony na podawanie – Olek ma w Śląsku na ten moment idealne warunki do rozwoju.

Reprezentacja już czeka?

Aleksander w orbicie zainteresowania trenera Mike’a Taylora już bywał. Znajdował się w szerokiej kadrze, jednak na zgrupowaniach jeszcze się nie pojawiał. Cały czas w jego przypadku brakowało weryfikacji na tle graczy z ekstraklasy, których fizyczność jest zdecydowanie inna niż w 1. lidze.

Pierwsze dwa spotkania obecnego sezonu pokazały już, że raczej będzie w stanie być czołową postacią zespołu z PLK, a na dodatek z powodzeniem może łączyć grę na obu pozycjach podkoszowych. Śląsk nie grał jeszcze przeciwko zespołowi typowanemu do górnej ósemki, więc ostateczny egzamin jeszcze przed nim, jednak można sądzić, że przynajmniej powinien „dać sobie radę”.

Jego szansą na znalezienie się w reprezentacji jest deficyt polskich podkoszowych. Ze składu, który w Chinach wywalczył 8. miejsce, w najbliższej przyszłości może się wykruszyć kilku graczy. Niewiadomą jest sytuacja Damiana Kuliga, który do kadry wrócił tuż przed mistrzostwami, Adam Hrycaniuk ma już swoje lata, a Dominik Olejniczak póki co błysnął atletyzmem i możliwościami fizycznymi, ale koszykarsko nie zachwycił. Chwilowo mniej ciekawie wygląda także klubowa sytuacja Aleksandra Balcerowskiego, który w Gran Canaria nie może przebić się do rotacji.

Furtka nawet do 12-stki na najbliższe okno reprezentacyjne jest dla Dziewy zatem otwarta. Jeśli tylko trener potrzebować będzie gracza mogącego grać na obu pozycjach podkoszowych, to na miejsce piątego w rotacji (czyli w teorii w miejsce grającego w NCAA Olejniczaka) ciężko będzie mu znaleźć zawodnika bardziej utalentowanego ofensywnie niż Aleksander.

GS

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami