Czasami mecz można wygrać nawet w ostatnich sekundach meczu, dzięki tzw. rzutowi rozpaczy. Niedawno w 1 lidze kobiet mieliśmy do czynienia z bardzo ciekawą sytuacją. Czy warto rzucać nawet z własnej połowy? Czy obrona nie powinna odpuszczać wówczas strzelca?
W takich butach finały NBA wygrywał Kevin Durant! >>
Rozgrywki: 1LK
Grot TomiQ Pabianice vs Enea AZS II Poznań
Data: 05.01.2019
Ostatnie sekundy meczu, rzut rozpaczy – tzw. „rzut rozpaczy”. Bardzo częsta sytuacja w końcówkach kwart/meczów, kiedy to zawodnik ataku wie, że nie zdąży oddać rzutu z lepszej pozycji i jak najszybciej podejmuję próbę zdobycia punktów. Wiele przy ocenie tej sytuacji przez sędziów zależy od zachowania obrońcy i tego, kto jest odpowiedzialny za ewentualny kontakt.
Spójrzmy tradycyjnie na przepisy i kryteria. Tym razem pomocny będzie art. 15:
art. 15 Zawodnik w akcji rzutowej
art. 15.1 .1 Rzut do kosza z gry lub rzut wolny, to sytuacja, kiedy piłka jest trzymana przez zawodnika ręką(-ami), a następnie zostaje rzucona w kierunku kosza przeciwników.
(…)
art. 15.1 .2 Akcja rzutowa:
Zaczyna się, kiedy zawodnik rozpoczyna ruch ciągły, normalnie poprzedzający wypuszczenie piłki, i w ocenie sędziego rozpoczął on próbę zdobycia punktów rzutem, wsadem lub dobitką piłki w kierunku kosza przeciwnika.
Kończy się, kiedy piłka traci kontakt z ręką(-ami) zawodnika, a w sytuacji kiedy zawodnik rzucił piłkę będąc w powietrzu, gdy obie jego stopy powrócą na podłogę.
Podczas akcji rzutowej ręka(-ce) zawodnika wykonującego rzut może(-gą) zostać przytrzymana(-e) przez przeciwnika w celu uniemożliwienia rzutu. W takiej sytuacji nie jest konieczne, aby piłka opuściła rękę(-ce) rzucającego.
Analiza:
Sytuacje związane z desperackimi rzutami w końcowych sekundach kwart od lat wzbudzają liczne kontrowersje i zapytania. Bardzo często zawodnicy ataku oddają rzuty chcąc wykorzystać zawodnika obrony i wymuszają kontakt. Równie często jednak zdarza się sytuacja taka, jak ta na załączonym video. Do końca spotkania zostało niespełna kilka sekund i zawodniczka drużyny z Pabianic mogła zrobić tylko jedną rzeczy, żeby jeszcze ratować wynik meczu – desperacki rzut jeszcze z własnej połowy. W tym przypadku zawodniczka obrony zupełnie niepotrzebne uderzyła ją w ręce powodując nielegalny kontakt = faul.
Już po gwizdku, duże oburzenie po stronie zawodniczek broniących wzbudziło przyznanie zawodniczce faulowanej 3 rzutów osobistych. Dlaczego tak się stało? Otóż zawodniczka ataku miała już piłkę w dwóch rękach – a więc zgodnie z definicją zawodniczka rozpoczęła już akcję rzutową.
Ciekawostka – sytuacja ta miała miejsce na sekundę przed zakończeniem spotkania, przy 3 – punktowym prowadzeniu poznanianek. Zaraz po orzeczeniu wyżej opisanego przewinienia, trener drużyny z Poznania ukarany został przewinieniem technicznym, co skutkowało jeszcze jednym dodatkowy rzutem wolnym. W ten sposób gospodynie z Pabianic zdobyć mogły 4 punkty z linii rzutów wolnych i wygrać mecz.
Jan Delmanowski
W takich butach finały NBA wygrywał Kevin Durant! >>