Minnesota podobnie jak Filadelfia. Zainwestuje prawie 150 dolarów w gracza, który ma potencjał, ale wciąż jeszcze nie potwierdził tego na boisku.

Śniadanie Mistrzów – wygrywaj rano ze Sklepem Koszykarza >>
Dzień po tym, gdy potwierdzono (warte 148 mln USD) przedłużenie kontraktu Joela Embiida przez Sixers, także Wolves w końcu zdecydowali się „klepnąć”, negocjowane od dawna, rozszerzenie umowy Andrew Wigginsa. 22-letni gracz za 5 lat gry w “Wilkach” otrzyma 146 milionów dolarów.
Teoretycznie cyferki Wigginsa wyglądają nieźle – w poprzednim sezonie notował średnie na poziomie 23.6 pkt., 4 zbiórek i 2.3 asysty, poprawił rzut z dystansu do 36%. Powszechnie krytykowany jest za słabe zaangażowanie w obronie, a bardziej zaawansowane statystyki (CIEKAWA ANALIZA TUTAJ) są dla niego wręcz bardzo złe. Wynika z nich, że jest on, aż ciężko uwierzyć, być może najsłabszym obrońcą w całej lidze. Jego wpływ na drużynę oceniono na poziomie Michaela Beasleya. Raczej nie jest to chwalebna rekomendacja…
Analitycy próbują trochę bronić Wigginsa, uzasadniając jego niską, faktyczną efektywność faktem, że w zbyt młodym wieku nałożono na niego za wiele obowiązków na boisku. Nie tylko on powinien stać się lepszym graczem, ale i jemu będzie grało się łatwiej u boku Butlera i, coraz lepszego, Townsa. Jednak wciąż nie jest to raczej warte maksymalnego kontraktu.
Wiggins grał na uniwersytecie Kansas i był numerem 1 draftu w 2014 roku. Wybrany został przez Cavs, ale jeszcze przed sezonem oddano go do Minnesoty w ramach wymiany z udziałem Kevina Love’a.
RW
W takich butach szalał Kobe Bryant – zobacz! >>