REDAKCJA

Andrija Bojić jak walec – Polpharma ogrywa AZS

Andrija Bojić jak walec – Polpharma ogrywa AZS

Serbski podkoszowy „Kociewskich Diabłów”zdobył 26 punktów i był liderem Polpharmy, która wygrała w Koszalinie 86:81. Gospodarzom nie pomogło 18 punktów Qyntela Woodsa.

Andrija Bojić (fot. Polpharma Starogard)

W takich butach grają gwiazdy NBA – możesz grać i Ty! >>

Na początku czwartej kwarty AZS, w którym poza Woodsem dobrze grał Damian Jeszke (17 punktów), prowadził nawet 66:58. Wtedy jednak trójki dla gości trafili Daniel Gołębiowski oraz Marcin Flieger i zaczęły się emocje.

Woods rozgrywał naprawdę niezły mecz (18 punktów, 4 zbiórki, 4 asysty), dwie ważne trójki trafił Jakub Dłoniak, ale i Polpharma miała sporo atutów poza Andriją Bojiciem. Odważnie grał Gołębiowski, kolejne dobre spotkanie zaliczył Joe Thomasson, skuteczny był Thomas Davis.

W kluczowych momentach goście byli dokładniejsi – trafiali wolne i ważne rzuty, a AZS psuł akcje. Kilka rzutów nie wpadło Woodsowi, stratę popełnił Modestas Kumpys, Polpharma dowiozła niewielkie prowadzenie do końca.

“Kociewskie Diabły” mają już bilans 4-1, a Bojić wyrasta na zawodnika, którego trzeba zatrzymać w pierwszej kolejności, jeśli chce się z Polpharmą wygrać. AZS tego nie potrafił, Serb punktował od początku, już w pierwszej kwarcie miał 10 “oczek”. W sumie zdobył 26 punktów (12/17 z gry, choć tylko 2/6 z wolnych), dodał 7 zbiórek i 3 asysty.

Poza nim wyróżnić należy Thomassona (11 punktów, 9 asyst), a swoje najlepsze spotkanie w PLK zagrał 19-letni Gołębiowski – rzucił 7 punktów.

Pełne statystyki z meczu – TUTAJ.

W takich butach grają gwiazdy NBA – możesz grać i Ty! >>




Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami