PRAISE THE WEAR

ANWIL Basketball Cup: Petrasek na zwycięstwo!

ANWIL Basketball Cup: Petrasek na zwycięstwo!

Anwil Włocławek wygrał po dogrywce 95:94 z Bnei Herzliya. To było piękne zwięczenie całodniowego eventu ANWIL Basketball Cup.
Kamil Łączyński przeciwko Bnei Herzliya fot. Piotr Kieplin, Anwil Włocławek

Mecz Anwilu Włocławek z Bnei Herzliya poprzedziło profesjonalne przedmeczowe studio w stacji Eleven Sports 3. Prowadzili je Radosław Spiak i Mirosław Noculak, którzy gościli m.in. nowego prezesa klubu.

– Budujemy historię i każdy dokłada do niej swoją cegiełkę – mówił Łukasz Pszczółkowski, prezes Anwilu Włocławek. Pytany o cele sportowe, odpowiada. – Chcemy być w najlepszej czwórce.

– We Włocławku bije serce polskiej koszykówki. Turniej ANWIL Basketball Cup to ukłon w stronę najlepszych kibiców, których mamy właśnie tu – tłumaczył Daria Studzińska, rzecznik Anwil S.A.

Josh Bostic, nowy lider drużyny z Włocławka, z kolei przyznawał, że szybko złapał kontakt z kibicami. – Jestem częścią tej rodziny – mówił Amerykanin.

Przemysław Frasunkiewicz, trener zespołu, zdradził z kolei trochę sekretów taktycznych, że jego zespół dalej będzie dalej “switchował” w obronie oraz używał obrony “contain”. Josh Bostic ma być jego nominalnym graczem na pozycji rzucającego.

Bnei mocniejsze od Anwilu

Pierwsza kwarta zakończyła się prowadzeniem gości 20:13. Anwil wrócił do gry po dwóch trafieniach za trzy Michała Nowakowskiego na początku drugiej odsłony, jednak goście znowu odskoczyli na 29:19. Izraelczycy bronili obroną strefową, co sprawiało problemy włocławianom, ale jedynie na początku.

Mądrze dzielili się piłką, zagrywki typu “backdoor” egzekwował Jonari Joeasar, a Josh Bostic trafiał za trzy i wygrywał swoje pojedynki 1 na 1. Obaj koszykarze byli najlepszymi strzelcami Anwilu do przerwy – zgromadzili po 10 punktów. Po dwóch kwartach włocławianie przegrywali 35:39.

W trzeciej kwarcie gra Anwilu ożywiła się, gdy na boisku pojawił się weteran Szymon Szewczyk. Trafił za trzy po akcji pick-n-pop, a po chwili rozdał asystę na 45 stopni do Michała Nowakowskiego. Anwil wrócił na 52:58. Po trzech kwartach poszła w górę skuteczność za trzy gospodarzy, którzy mieli 9/28 z tym elemencie, ale goście nadal kontrolowali wydarzenia na boisku.

Ozdobą ostatniej odsłony była akcja kapitana zespołu Kamila Łączyńskiego, który rozdał asystę do Josipa Sobina, siedząc na parkiecie. Sporo minut na pozycji nr 1 dostał w tym meczu 22-letni Marcin Woroniecki, z którym przeprowadziliśmy ciekawą i długą rozmowę przed meczem.

Na cztery minuty przed końcem za przewinienia spadł Josh Bostic, a Anwil niemal całe straty odrobił w ostatnie 90 sekund. Przy wyniku 82:77 dla Bnei, piłkę zebrał Kamil Łączyński, popędził w kontrze na kosz i oddał do Woronieckiego. Ten trafił za trzy, a jednocześnie Łączyński został sfaulowany. Trafił dwa rzuty wolne i zrobiło się 82:82! Bnei nie wykorzystała ostatniej akcji i do wyłonienia zwycięzcy potrzebna byłą dogrywka.

Po trafieniu za trzy Luke’a Petrarska, Anwil wyszedł na prowadzenie 85:84. Tylko na moment, bo błyskawicznie 5 punktów zdobył Sandy Cohen. Anwil znowu wrócił i doprowadził do wyniku 90:91. Anwil na 24 sekundy przed końcem przegrywał 92:94. Wtedy Kamil Łączyński podał piłkę do Petraska, a ten trafił za ponownie trzy. Goście mieli akcję na zwycięstwo, ale nie zdołali oddać celnego rzutu.

– Takie zwycięstwo buduje morale zespołu. Wygraliśmy u siebie z bardzo dobrym zespołem. To dobry prognostyk przed startem sezonu – mówił po meczu Michał Nowakowski.

Przed meczem nastąpiło wręczenie nagród w turnieju pracowników grupy Orlen. W wielkim finale Orlen Lietuva pokonał Anwil Grupę Orlen 47:19. Więcej szczegółów dotyczących ANWIL Basketball Cup znajdziecie na stronie facebookowej klubu.

Zwycięzcy turnieju pracowników fot. Piotr Kieplin, Anwil Włocławek

Kosma Zatorski

Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>

Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami