Nowa oferta powitalna PZBUK – darmowy zakład 50 zł.! >>
Start przystąpił do tego spotkania bez jednego z liderów, czyli Tweety’ego Cartera. Brak podstawowego rozgrywającego był bardzo widoczny – Start miał problemy z organizacją gry i Anwil w pierwszych minutach odskoczył na 8:0.
Chwilę później lublinianie stracili także drugą jedynkę, Grzegorz Grochowskiego. „Groszek” zderzył się głowami z McKenzie Moorem, co odczuł także Amerykanin (rozbity nos, na parkiet wrócił dopiero w drugiej połowie). Zawodnik Startu niestety opuścił halę na noszach.
Włocławianie w ataku z kolei czuli się bardzo dobrze. Wpadło im kilka trójek i po pierwszej kwarcie prowadzili 25:18. Szybko na parkiecie zameldował się długo wyczekiwany Chase Simon, który w pierwszej połowie trafił 2 razy za 3 punkty.
Start mimo znaczących ubytków nie pozwalał Anwilowi odjechać, a przed końcem drugiej kwarty wyszedł na prowadzenie 40:36 (po 20 minutach 42:39). Punktował Martins Laksa, a do kosza skutecznie grał Mateusz Dziemba i Brynton Lemar. Defensywa lublinian także działała coraz lepiej – Anwil miał spore kłopoty w ataku pozycyjnym.
Powrót na parkiet Moore’a zdecydowanie pobudził Anwil. Amerykanin w pierwszych swoich akcjach rozdał dwie asysty i atak z nim wyglądał zdecydowanie lepiej niż w drugiej kwarcie.
Start jednak się nie dawał, a po serii punktowej Kacpra Borowskiego prowadził już +5. Włocławianie gaśli w oczach, a brak pomysłu na rozbicie obrony ekipy z Lublina był coraz bardziej widoczny.
Sytuacja na parkiecie zmieniła się po wejściu niezawodnego Simona i drugiego Simona, czyli Szymona Szewczyka. Amerykanin wniósł dodatkową energię w obronie, co przełożyło się także na atak. Przed decydującą częścią spotkania 64:62 dla Startu.
Czwartą kwartę lepiej rozpoczął Anwil, który w obronie spisywał się coraz lepiej. Start z kolei popełnił kilka niepotrzebnych fauli (5 faul Szymańskiego, faul niesportowy Taylora), co mogło być efektem zmęczenia i spadającej koncentracji.
Lublinianie imponowali w tym meczu determinacją i skutecznością z dystansu, która długo trzymała ich w grze. Z czasem jednak Anwil przejmował inicjatywę i na 3 minuty do końca spotkania prowadził 81:72.
Włocławianie grali coraz mądrzej, korzystali z doświadczenie i przewag fizyczności na poszczególnych pozycjach. Anwil ostatecznie wygrał 87:81 i w sobotnim półfinale zmierzy się z HydroTruckiem Radom.
Pełne statystyki znajdziesz TUTAJ>>.
GS
.