Absolutna dominacja mistrzów Polski. Anwil pewnie pokonał w Warszawie Legię 103:72. Jarosław Zyskowski zdobył 19 punktów w 19 minut na parkiecie.

Nike Hyperdunk X – w tym się teraz gra! >>
Kilka razy w pierwszej połowie pachniało pogromem, ale kilka razy Legia potrafiła powrócić do gry. Anwil zaczął od błyskawicznego 9:0, bezlitośnie wykorzystując przewagi pod koszem. Najpierw Josip Sobin, potem Szymon Szewczyk (świetna forma od kilku tygodni!) łatwo ogrywali wysokich Legii.
Legia obudziła się po kilku odważnych akcjach Sebastiana Kowalczyka, a przede wszystkim po wejściu z ławki – jednego z najlepszych ofensywnie graczy ligi – Omara Prewitta. Zrobiło się tylko 15:16 i… Anwil znów odjechał.
Jarosław Zyskowski nie miał oporów przy korzystaniu z kolejnych prezentów ze strony obrony Legii. 5 czystych pozycji do rzutu? 5 celnych trójek! „Zyzio” do przerwy miał na koncie już 17 oczek, a Anwil po zaledwie 13 minutach prowadził już różnicą 20 punktów (39:19).
Legia przed przerwą jeszcze nieco odżyła, do świetnego Prewitta z kilkoma skutecznymi akcjami dołączył Jakub Karolak, ale Anwil – lepiej broniący i grający zespołowo w ataku – po I połowie prowadził 52:41.
Po zmianie stron Anwil bezapelacyjnie dominował dzięki graniu wysokim duetem Sobin – Marković, ponieważ Legia nie dysponuje zestawem dwóch podkoszowych graczy, których mogłaby wystawić jednocześnie. Taki Michał Kołodziej na czwórce w obronie był po prostu bezradny. Pod koniec 3. kwarty było już 50:73.
Anwil bawił się już do końca grą, imponował obroną, w ataku próbował uruchomić Michała Michalaka, który od jakiegoś czasu jest w strzeleckim dołku, bardzo efektownym wsadem od linii końcowej popisał się jeszcze Szewczyk. Mecz na długo przed końcem był już rozstrzygnięty.
Graczem meczu był Jarosław Zyskowski, który zdobył 19 punktów. Świetny Szewczyk dodał 21 punktów i 8 zbiórek. Prewitt dla Legii zanotował 23 punkty i 5 przechwytów.
Mimo porażki, Legia ma w tabeli taki sam bilans jak Anwil (5-3), który przerwę na mecze reprezentacji wreszcie będzie mógł wykorzystać na regenerację i wyleczenie urazów.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
TS
Nike Hyperdunk X – w tym się teraz gra! >>