To była różnica nie jednego, a dwóch poziomów – Anwil z łatwością rozgromił Legię 107:66, warszawianie odbili się we Włocławku od ściany. Ivan Almeida miał 15 punktów, 7 zbiórek, 6 asyst i 5 przechwytów w 24 minuty na boisku.
PLK, NBA – obstawiaj na UNIBET i wygrywaj kasę! >>
Jeśli ktoś miał jakieś złudzenia, że najgorsza w lidze Legia może powalczyć z będącym w formie Anwilem, to pozbył się ich już po kilku akcjach. Naadir Tharpe zaczął do takich strat, że kibice Legii mogli zatęsknić za zwolnionym Isaiahem Wilkersonem, mocna obrona gospodarzy kompletnie ograniczyła warszawian.
Przy wyniku 11:0 wiadomo było, że jest po meczu, można się było zastanawiać, na ile Anwilowi starczy determinacji i chęci, by grać na 100 proc. oraz kiedy Igor Milicić sięgnie po rezerwy. Pod nieobecność kontuzjowanego Kamila Łączyńskiego dość wcześnie wszedł na boisko Damian Ciesielski i po wyprowadzonej przez niego kontrze Anwil pod koniec pierwszej połowy prowadził 54:24.
Włocławianie z łatwością znajdowali pozycje i punktowali spod kosza – Josip Sobin, Szymon Szewczyk, Paweł Leończyk, Michał Nowakowski… Do tego rozkręcał się Ivan Almeida, który w swoim stylu biegał od kosza do kosza, skuteczny był Jarosław Zyskowski (17 punktów), dobre akcje pokazywał każdy, kto wchodził na boisko.
Nieobecności Łączyńskiego nie było widać, Anwil nie potrzebował wyjątkowej organizacji gry, po prostu grał szybko i do kosza – włocławianie mieli aż 36 asyst, z czego 13 zaliczył zastępujący “Łączkę” w pierwszej piątce Ante Delas. A o asysty było łatwo, jeśli trafia się 58 proc. rzutów z gry.
Legia została zmiażdżona, ale można się było tego spodziewać, skoro nie wygrała żadnego meczu z przeciętniakami lub słabeuszami, a teraz trafiła w końcu na silny zespół. Wyróżnianie kogokolwiek w zespole z Warszawy jest ryzykowne, ale na pewno znów z dobrej strony pokazał się Hunter Mickelson – 20 punktów (9/16 z gry), 9 zbiórek, trzy przechwyty.
Pełne statystyki z meczu – TUTAJ.
ŁC
PLK, NBA – obstawiaj na UNIBET i wygrywaj kasę! >>