PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Anwil rozpoczął to spotkanie od gry pod Rolandsa Freimanisa. Łotysz już w pierwszej kwarcie trafił 4 trójki, a włocławianie po kilku minutach prowadzili już +11. Legia, tak jak można było się tego spodziewać, miała początkowo kłopoty w ataku, choć wejście na parkiet Isaaca Sosy (szybkie 10 punktów) nieco rozruszało ofensywę gospodarzy.
Warszawiacy rozpoczęli drugą kwartę od serii 8:0, a to wszystko zasługa bardzo dobrej obrony, w której legioniści nie dawali się mijać obwodowym Anwilu w grze 1 na 1. Pod koszem wiele pożytecznej pracy wykonał także Patryk Nowerski, który otrzymał w tym meczy wyjątkowo dużo minut od trenera Tane Spaseva.
Goście jednak wrócili za kilka chwil na prowadzenie – udane akcje zanotował Ricky Ledo (w tym efektowny wsad w kontrze) i Michał Sokołowski, który w tym meczu przede wszystkim bił się z podkoszowymi Legii, ale także znakomicie odnajdował się w ataku w grze bliżej obręczy.
Obraz gry po chwili znów się zmienił. Grający w ostatnich spotkaniach dość słabo Romaric Belemene w kilka chwil dał sporą próbkę swoich możliwości atletycznych – dwa potężne i trudne wsady oraz blok w kontrze na Krzysztofie Sulimie.
Anwil z kolei mocno się zagotował. Ricky Ledo, Tony Wroten, czy Igor Milicić – wszyscy dość głośno i długo dyskutowali z sędziami, co kosztowało dwóch z nich (Ledo i Milicicia) przewinienia techniczne. Po pierwszej połowie włocławianie prowadzili 50:46.
Po przerwie przypomniał o sobie znów Isaac Sosa, który wyprowadził gospodarzy na jednopunktowe prowadzenie. Anwil jednak mógł liczyć na swoich liderów – Ledo i Wrotena, którzy w akcjach 1 na 1 punktowali w kolejnych posiadaniach. Przewaga włocławian wzrosła do 11 punktów po kontrach kończonych kończonych przez Simona i Sokołowskiego. Po 30 minutach 72:61 dla gości.
To właśnie dzięki punktom z kontry Anwil prowadził. Włocławianie od razu po zbiórce rzucali piłkę do przodu do uciekającego zawodnika, co przynosiło wiele łatwych punktów. W czwartek kwarcie zaś swój rytm znalazł Chase Simon, który szybkimi trójkami dał Anwilowi 15-punktowe prowadzenie.
Legie stać jeszcze było na jeden zryw, który zapoczątkował bardzo dobry tego dni Michael Finke (23 punkty i 12 zbiórek). Ostatecznie jednak legionistom nie udało się już dogonić Anwilu – włocławianie wygrali 94:87.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
GS