Aż 18 zbiórek na atakowanej tablicy i mocniejsza obrona. Anwil we Włocławku pokonał PGE Turów Zgorzelec 86:76 i objął prowadzenie 1:0 w ćwierćfinale PLK.

To są buty LeBrona Jamesa – możesz w nich grać! >>
To nie był piękny mecz Anwilu, ale faworyci z Włocławka wygrali, bo w kluczowych momentach wykorzystali swój najważniejszy atut – mocną obronę. W trzeciej kwarcie zatrzymali Turów na zaledwie 13 oczkach, potrafili też odrzucić rywala daleko od kosza, zmuszając do złych rzutów. No i sami, nie imponując skutecznością, dali sobie więcej szans, zgarniając 18 piłek w ataku.
Turów pokazał ambicję i ciekawe pomysły, ale nie był w stanie powalczyć o sensację, przegrywając tak wyraźnie (27:40) rywalizację o zbiórki. Zgorzelczanie zaliczyli też tylko 13/23 wolnych (56%).
Mimo marnej skuteczności (3/11), najlepszym graczem Anwilu był Josip Sobin, dominujący pod koszem i walczący za trzech w obronie – zanotował 13 zbiórek, 3 przechwyty i sporo akcji niewidocznych w statystykach. Bardzo dobre występy zaliczyli też Jaylin Airington i Jarosław Zyskowski.
Quinton Hosley był relatywnie niedaleko triple – double, miał 8 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst. Ivan Almeida zagrał poniżej swoich standardów. Zdobył 17 punktów, ale trafił 4/11 z gry i miał aż 5 strat. Gubione piłki były zresztą zmorą całego zespołu z Włocławka.
W Turowie 19 punktów zdobył Roderick Camphor, a 17 Cameron Ayers. Mogło się podobać rozgrywanie Roberta Skibniewskiego, który zaliczył 6 asyst i mądrze dyrygował kolegami przy wychodzeniu przeciwko strefie na całym boisku.
Anwil prowadzi w serii 1:0, następny mecz odbędzie się w sobotę, również we Włocławku.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
To są buty LeBrona Jamesa – możesz w nich grać! >>