Lepszy taktycznie Anwil wygrał fizyczną walkę z MKS Dąbrowa. Dzięki zwycięstwu 73:67 w półfinale Pucharu Polski zagra z Miastem Szkła Krosno.
PLK – znasz się na koszu, wygrywaj w zakładach! >>
Obie drużyny od początku spotkania bardziej postawili na koszykarskie szachy niż koszykarskie fajerwerki. Zdobywanie punktów szło strasznie ciężko, w pierwszej kwarcie z trudem udało się dobić do wyniku 16:12 dla MKS. Trenerzy korzystali z bardzo szerokich rotacji, co sprzyjało twardej, fizycznej grze na pograniczu faulu.
Koszykarze z Dąbrowy łatwo dochodzili do czystych pozycji przy strefie Anwilu, ale pudłowali na potęgę. Tylko Piotr Pamuła do przerwy miał 0/5 z dystansu. Włocławianie potrafili lepiej znaleźć się pod koszem, wymuszali sporo strat i dzięki temu to oni prowadzili do przerwy 33:29.
Rzadko jedna akcja decyduje o losach meczu, ale na początku trzeciej kwarty wydarzyło się coś, co dało Anwilowi prowadzenie na dobre. Przy okazji pojedynku Toneya McCraya z Pamułą Amerykanin zrobił ewidentne kroki, ale sędziowie odgwizdali trafienie z faulem. Przewinienie techniczne dostał protestujący trener Anzulović, a 2 celnych wolnych Kamil Łączyński trafił trójkę. Jedno posiadanie za 7 punktów. Anwil wygrał mecz sześcioma…
MKS w drugiej połowie zerwał się jeszcze do walki, ale był to niemal jednoosobowy zryw Byrona Wesleya, który aż 21 z 22 swoich punktów zdobył w drugiej połowie. Brakowało mu jednak wsparcia zespołu – rzuty nie wpadały, a straty się mnożyły, ze szczególnym uwzględnieniem błędu kroków. Anwil był po prostu lepszy.
Dąbrowianie w ostatnich minutach zbliżyli się na jedno posiadanie, ale po raz kolejny w tym sezonie Anwil w końcówce uratował Nemanja Jaramaz. Trafił ważną trójkę i trudne wejście, a MKS nie potrafił już odrobić strat.
Warto wspomnieć o udanym powrocie Michała Chylińskiego, po urazie ręki. Zagrał aż 30 minut, rzucił 11 punktów, w tym 3 trójki.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
RW