
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Początek w wykonaniu Anwilu, szczególnie w obronie, nie należał do udanych. Już od samego startu uaktywniła się najlepsza strzelba Pau Justin Dentmon, który w pierwszej kwarcie zdobył 13 punktów, trafiając przy tym niesamowitą trójkę z jednej nogi.
Włocławianie musieli więc gonić, ale udało im się doprowadzić do remisu 25:25 jeszcze w tej części gry. Formę z Torunia potwierdzał Ricky Ledo (10 minut w kwarcie), którego wjazdami na kosz wspierał Tony Wroten.
Druga kwarta toczona była małymi seriami, raz jeden zespół, raz drugi. Wydawało się w pewnym momencie, że Anwil stać na odskoczenie na kilka punktów, jednak Francuzi dzięki zbiórkom w ataku wrócili do meczu, a na przerwę schodzili z prowadzeniem 44:41.
Anwil do Francji poleciał bez Chase’a Simona, więc rotacja na obwodzie w tym spotkaniu była mocno okrojona. Największym problemem była jednak gra pod koszem, gdzie oprócz Shawna Jonesa każdy inny wysoki miał problemy z atletycznymi rywalami, co skutkowało srogo przegrywaną zbiórką.
Po przerwie jednak to gospodarze zaczęli grać lepiej, a nie Anwil, któremu na dodatek momentami brakowało po prostu koszykarskiego szczęścia. Po 5 minutach trzeciej kwarty było już 58:47 dla Francuzów, a Anwil wyglądał nieco bezradnie i bez pomysłu jeśli chodzi o rozbijanie defensywy rywali.
Włocławianie jednak nie poddali się. Piłkę w swoje ręce wziął Ledo i kolejnymi skutecznymi akcjami (także asystami) sprawił, że przewaga Francuzów stopniała do 4 oczek. Przed czwartą kwartą Anwil tracił tylko 2 punkty, co przy przebiegu tej części gry było bardzo dobrym wynikiem.
Ponownie jednak nadeszły kłopoty. Znany ze zdobywania wielu punktów Anwil (druga średnia w Lidze Mistrzów) miał spore problemy ze znajdowanie pozycji do rzutu, wszystko bazowało na indywidualnym graniu Ledo lub Wrotena. W obronie strefowej także nie było najlepiej, a minuty bez Shawna Jonesa Anwil wyraźnie przegrywał.
Francuzi ponownie byli już na dwucyfrowym prowadzeniu. Anwil jeszcze szarpał, ale już gospodarzy dogonić nie dał rady. Przed końcem spotkania z parkietu jeszcze wyleciał Ledo, który uzbierał kombinacje faulu technicznego i niesportowego. Elan Bearnais Pau-Lacq-Orthez ostatecznie wygrało 85:77 i tym samym droga Anwilu do awansu z grupy zrobiła się niesamowicie trudna.
Pełne statystyki znajdziesz TUTAJ.
GS
.