PRAISE THE WEAR

Anwil wersja 3.0 – nowy, gwiazdorski, pucharowy

Anwil wersja 3.0 – nowy, gwiazdorski, pucharowy

Rewolucja mimo kolejnych sukcesów? Tak, jeśli chce się mierzyć jeszcze wyżej. We Włocławku trener Igor Milicić będzie miał do dyspozycji zupełnie inną drużynę. Na czym polegają kluczowe różnice?

Igor Milicić / fot. A. Romański, plk.pl

PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!

Nowy

Z poprzedniego sezonu w składzie pozostało zaledwie 3 graczy, z czego tylko dwóch miało minuty w regularnej rotacji (Chase Simon i Szymon Szewczyk). Nie ma już w zespole trzonu mistrzowskich drużyn z dwóch poprzednich sezonów – Kamila Łączyńskiego, Jarosława Zyskowskiego, Josipa Sobina i Ivana Almeidy.

Nie tylko nowe personalia, ale także odmienna charakterystyką graczy na poszczególnych pozycjach oznacza, że Anwil może być zupełnie inną drużyną niż to co pamiętamy i do czego się przyzwyczailiśmy.

Gwiazdorski

Transfery we Włocławku zaskoczyły wszystkich. Anwil zakontraktował dwóch graczy z doświadczeniem z NBA, w tym jednego, który naprawdę tam grał, miał sporą rolę i gdyby nie kontuzja, prawdopodobnie dalej by tam występował.

Jednak wielkie ruchy kadrowe to nie tylko Tony Wroten i Ricky Ledo, ale także sprowadzenie sprawdzonych w Europie Chrisa Dowe i Rolandsa Freimanisa, zatrzymanie Chase’a Simona, ale także ściągnięcie do siebie najlepszego Polaka w PLK w ostatnich sezonach, Michała Sokołowskiego i gwiazdę playoff 2019 Jakuba Karolaka.

Nastawiony na Ligę Mistrzów

Obrona mistrzostwa Polski na pewno jest na szczycie celów Anwilu na najbliższy sezon, jednak z zapowiedzi przedstawicieli klubu, a także z samej budowy składu wynika, że włocławianie chcą w Lidze Mistrzów powalczyć na poważnie, a nie już tylko „się pokazać”.

Mocne postawienie na europejskie puchary pokazuje także konstrukcja kontraktu Tony’ego Wrotena. Amerykanin ma w umowie buyout, który można zrealizować w ciągu 7 dni po zakończeniu przygody Anwilu z Ligą Mistrzów.




Ofensywny
Każde z wymienionych powyżej nazwisk kojarzy się przede wszystkim ze zdobywaniem punktów. Anwil pod tym względem ma ogromny potencjał, szczególnie na obwodzie, a rzucanie 90-100 punktów w meczu nie będzie dla nikogo zaskoczeniem.

Nie chodzi nawet o wybitną skuteczność i przewagę tych graczy nad rywalami, ale styl jaki preferują. Z Tonym Wrotenem na parkiecie Anwil może grać najszybszą koszykówkę w lidze, do której niepotrzebne będą nawet zagrywki, a sam talent i dobra defensywa.

Zbierający i kozłujący

Co może sprawić, że uda się przyspieszyć grę? Błyskawiczne przejście z obrony do ataku, a będzie to możliwe dzięki zawodnikom, którzy bezpośrednio po zbiórce są w stanie ruszyć na koźle w kierunku kosza rywali.

Dobrze zbierający obwodowi to znak rozpoznawczy Anwilu, a teraz jeszcze każdy z nich będzie mógł wykreować coś grając z piłką w rękach, lub właśnie popędzić do kontry. Skład bez typowego rozgrywającego raczej będzie właśnie na to nastawiony, niż na szukanie punktów w ustawianej i wolnej koszykówce.

Charakterny

Gwiazdy gwiazdami, utalentowani zawodnicy utalentowanymi zawodnikami, ale nie można zapominać, że to także mieszkanka wybuchowych charakterów, za którymi ciągnie się czasem kontrowersyjna opinia.

Podporządkowanie Ledo i Wrotena do taktyki i założeń zespołu to ogromne wyzwanie, szczególnie że w przeszłości żaden z nich nie słynął z przykładania się do treningów, czy słuchania się poleceń trenera. Do tego Igor Milicić będzie musiał każdemu zawodnikowi znaleźć satysfakcjonującą rolę, a przy tak upakowanej talentem rotacji będzie to bardzo ciężkim zadaniem.

Grzegorz Szybieniecki




Autor wpisu:

POLECANE

tagi

Aktualności

16 lat i… koniec. Tyle musieli czekać kibice z Bostonu na kolejne mistrzostwo swojej ukochanej drużyny. Dokładnie w tym dniu w 2008 roku Celtics zdobyli swoje ostatnie mistrzostwo. Przyznać trzeba jednak, że tym razem zrobili to w wielkim stylu, ponosząc w tych Playoffs tylko trzy porażki. Finał z Dallas, który miał być bardzo zacięty, skończył się tak zwanym „gentleman sweep”, czyli 4:1.
18 / 06 / 2024 12:31
– Koszykówka to moja ucieczka od codzienności – przyznaje koszykarz Mateusz Bręk, u którego sukcesy sportowe w ostatnim czasie przeplatały się z trudnymi doświadczeniami poza parkietem. Kogo dziś widzi? – Po prostu chyba szczęśliwego człowieka, który cieszy się tym, że mógł spotkać się w kawiarni i porozmawiać o życiu – odparł, dodając później, że rozmowa ta była pewnego rodzaju formą terapii.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami