
Goście ustawili przebieg meczu już w pierwszej kwarcie, którą wygrali 24:8. W drugiej odsłonie pozwoli Sokołowi zdobyć 13 punktów, ale sami rzucili ich 25. Prowadzili 49:21, więc po przerwie musieli jedynie utrzymać koncentrację na odpowiednim poziomie, by dowieźć wysokie zwycięstwo do końca. Sokół mimo wysokiej przewagi Anwilu, walczył do samego końca o korzystny wynik.
Graczom Radosława Soi udało się odrobić część strat i ostatecznie przegrali 67:85. Przed Sokołem teraz dwa mecze domowe – zagrają kolejno z Kingiem Szczecin (6.10) oraz Grupą Sierleccy Czarnymi Słupsk (15.10), później wyjadą do Torunia na spotkanie z Twardymi Piernikami (15.10).
Na przykładzie Rawlplugu Sokoła Łańcut widać różnicę w wydanych pieniądzach na graczy zagranicznych. Najdroższy w zespole Lee Moore po dwóch spotkaniach ma 47 punktów (13/38 z gry, 38%), natomiast cała trójka pozostałych graczy z USA razem uzbierała 49 oczek.
Trzecim strzelcem zespołu jest Filip Struski, który zdobywa średnio 9.0 punktów. Problemy ze skutecznością ma Mateusz Szczypiński, który trafił jedynie 1 z 11 rzutów z gry, mamy nadzieję, że młody zawodnik znajdzie swój odpowiedni rytm.
Warto jednak zaznaczyć, że Sokół dostał na początek Legię Warszawa i Anwil Włocławek – rywali z najwyższej półki. Słowa uznania należą się kibicom z Łańcuta, którzy mimo wysokiego prowadzenia Anwilu głósno dopingowali swój zespół.
Włocławianie już po raz drugi wygrywają wysoko. Przed tygodniem pokonali Eneę Zastal, a teraz nie mieli żadnych problemów podczas wizyty u beniaminka.
Goście mieli fantastyczną skuteczność za 2 punkty, gdzie trafili 23 z 31 rzutów. Świetny mecz rozegrał Luke Petrasek, autor 20 punktów (8/11 z gry), a 14 oczek dołożył Josip Sobin, który trafił każdy ze swoich siedmiu rzutów.
Załóż konto w Superbet i odbierz BONUS!
W kolejnym meczu koszykarze Anwilu Włocławek zagrają u siebie ze Śląskiem Wrocław. Ligowy hit już 7 października.
Kosma Zatorski