Seria trójek w czwartej kwarcie dała włocławianom prowadzenie, ale niesamowici Czarni odrobili straty i mieli rzut na wygraną. Chavaughn Lewis spudłował, Anwil wygrał 72:70.

PLK, NBA – typuj wyniki i zgarniaj kasę >>
Ale to była bitwa! Hala Mistrzów trzęsła się od emocji, Anwil to prowadzi, to przegrywał. To uciekał, to gonił. Wygrać musiał, 0-2 po meczach we Włocławku oznaczałoby dramat dla lidera po rundzie zasadniczej.
Ale jest 1-1. Anwil wyrównał i uspokoił sytuację.
Spotkanie było jednak bardzo zacięte, to był play-off w najlepszym wydaniu. Anwil zaczął lepiej niż czwartkowe, przegrane spotkanie. Pchał piłkę pod kosz, w pierwszych fragmentach Josip Sobin i Paweł Leończyk grali dużo lepiej. Jednak Czarni, nieoczekiwanie, odgryzali się trójkami.
I słupszczanie prowadzili – 29:26 po trzypunktowej akcji znów świetnego Davida Kravisha (21 punktów, 8/11 z gry, 9 zbiórek, 4 asysty i 3 bloki), 34:31 po trójce Łukasza Seweryna, 50:44 po rzucie z dystansu Grega Surmacza w trzeciej kwarcie.
W trudnym momencie Anwil stanął jednak na wysokości zadania – z dystansu trafili Tyler Haws, Kamil Łączyński, a potem akcję za trzy wykonał Sobin. Włocławianie, przy ogromnym tumulcie publiczności, utrzymywali się na prowadzeniu.
Ale i tak kluczowe rzuty oddawane były w ostatnich minutach – tym razem bohaterem był uśpiony w meczu nr 1 Nemanja Jaramaz. Jego trójki na 64:59, a potem na 67:63 dawały chwilę oddechu, trójka „Łączki” na 70:63 wydawała się kończyć mecz.
To jednak są Czarni – ich nie da się łatwo pokonać. Zmęczeni, grający wąską rotacją, dzień po ogłoszeniu wycofania się Energi ze sponsorowania klubu, walczyli go końca.
Marcus Ginyard zdobył pięć punktów, Lewis trafił swój rzadki rzut z dystansu i po pudłach gospodarzy Czarni mieli akcję na wygraną. Tym razem trójka Lewisa była jednak niecelna – minimalnie, ale jednak wykręciła się z obręczy.
1-1 w tej szalenie ciekawej serii.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
RW