fot. Andrzej Romański / plk.pl
Przenosiny Jakuba Garbacza z Ostrowa Wielkopolskiego do Włocławka to jeden z najgłośniejszych transferów tego roku. Od lat wszyscy kojarzyli go ze “Stalówką”, dla której grał w trakcie czterech (!) ostatnich sezonów. Nawet gdy wyjechał do niemieckiej Bundesligi, to finalnie i tak wrócił do Ostrowa Wielkopolskiego. To połączenie wydawało się jak najbardziej odpowiednie dla obu stron.
Do pewnego momentu. 16 czerwca został ogłoszony nowym zawodnikiem “Rottweilerów”. A przypomnijmy – już w przeszłości miał trafić do Anwilu, jednak finalnie wybrał ofertę właśnie z Ostrowa Wielkopolskiego. Sprawa była medialna do tego stopnia, że podczas meczu we Włocławku, Garbacz zaczął symbolicznie “uciszać” trybuny. Lokalni kibice mocno to zapamiętali.
Obecnie o Garbaczu mówimy już jako o jednym z “Rottweilerów”. W czwartek Anwil sparingowo rywalizował z Treflem, a całość zakończyła się na korzyść podopiecznych Przemysława Frasunkiewicza – 71:60. Włocławianie wystąpili bez kontuzjowanego Kamila Łączyńskiego, ale i Janariego Joesaara, Amira Bella oraz Macieja Bojanowskiego. W przypadku tego ostatniego data powrotu jest najbardziej niepewna. Trefl także zagrał w niepełnym składzie. Brakowało: Benedeka Varadiego, Szymona Tomczaka, a tak naprawdę i Aarona Besta, który zaliczył raptem 28 sekund na parkiecie.
Najbardziej barwną postacią tego spotkania był Jakub Garbacz. Jak to w przypadku strzelca – jeśli “siada”, to jest nie do zatrzymania. 29-latek już po pierwszych dziesięciu minutach miał 14 oczek na swoim koncie, a w całym sparingu finalnie zdobył ich aż 30. Kapitalny występ!