
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Kilka dni temu zespół z Zielonej Góry rozstał się z Brandenem Frazierem, a przed tym spotkaniem okazało się, że z uwagi na chorobę poza grą będą także Jarosław Zyskowski i Devoe Joseph, czyli bohaterzy ostatniego zwycięstwa Enei Zastalu. Zielonogórzanie w hicie grali więc w siedmiu, przez co to Anwil z automatu przed samym spotkaniem stawiany byłby roli faworyta.
Włocławianie tak też zaczęli – korzystali z przewagi fizycznej Żigi Dimca pod koszem i przede wszystkim świetnie bronili. Po kilku minutach było już 17:7 dla gości i można było powątpiewać, czy gospodarze podejmą w ogóle walkę w tym spotkaniu.
Szybko jednak przyszła odpowiedź od duetu Serbów, Nanadić – Apić, i po kilku chwilach był z powrotem na tablicy remis. Zastal postawił się Anwilowi pod względem fizycznym i od razu przyniosło do pozytywne efekty. Nie najlepiej wypadli w tym czasie rezerwowi gości – wracający do gry Kyndall Dykes nie trafiał swoich rzutów i skończył mecz z ledwie 2 oczkami na koncie.
Zastal złapał wiatr w żagle i kolejni gracze zaczęli dołączać się do budowania wyniku. Anwil jednak miał swojego kapitana, który nie pozwolił rywalom odskoczyć. Kamil Łączyński w pierwszej połowie trafił 4 trójki i po 20 minutach gry było +1 dla gości. Trzecia kwarta, tak jak początek spotkania, dobrze rozpoczęta przez Anwil, ale Zastal znów odpowiedział, tym razem udanymi akcjami Andy’ego Mazurczaka. Reprezentant Polski w całym meczu zanotował 22 punkty.
Rywalizacja polskich jedynek była naprawdę gorąca, bo Łączyński cały czas znajdywał luki w obronie rywali i punktował (w sumie rekord kariery 26 oczek). Wspierał go, mimo podkręconej kostki, Jonah Mathews, który dość łatwo mijał 1 na 1 rywali. Zastal miał przed ostatnią częścią gry 8 punktów do odrobienia, a zmęczenie coraz bardziej było widoczne po graczach gospodarzy.
Czwartą kwartę dwiema trójkami otworzył Szymon Szewczyk i o odwrócenie losów spotkania gospodarze mieli już naprawdę ciężko. Zastal oczywiście podjął próbę i kolejny raz dał radę zaliczyć serię punktową. Trener Oliver Vidin zaskoczył też postawieniem obrony strefowej, z którą Anwil miał spore problemy.
Dla gości emocje w końcówce to jednak nie pierwszyzna i to doświadczenie odegrało spore znaczenie. Piłkę pod pachę wziął Mathews i zdobył punkty w dwóch kluczowych akcjach. Zastal miał jednak szanse zniwelować jeszcze starty, ale pudłując tego dnia Nenadić nie trafił otwartej trójki. Anwil ograł więc osłabiony Zastal 83:79.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
GS
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>