Zwycięstwo mistrzów Polski – dzięki świetnej obronie w końcówce i przebudzeniu Michała Michalaka. Anwil pokonał Kinga we Włocławku 86:82 i zaliczył pierwszą ligową wygraną w sezonie.

To są buty LeBrona Jamesa – możesz w nich zagrać! >>
King zapowiadał walkę z najmocniejszą czwórką już przed sezonem i z takim nastawieniem zaczął też mecz we Włocławku. Od początku rozgrzany był Paweł Kikowski, który szybko zdobył 10 punktów. Szczecinianie zaczęli od 9:2, a po trójce Darrella Harrisa prowadzili nawet 20:13.
Osłabiony Anwil (brak Markovicia i Mihailovicia, obaj lekko kontuzjowani) miał duży problem z obroną pod koszem. Udany mecz zaliczał nie tylko Harris, ale również Martynas Sajus, który łatwo ogrywał Jakuba Parzeńskiego.
Po drugiej stronie, bezpośrednią rywalizację z Martynasem Paliukenasem, wygrywał jednak znacznie wyższy Mateusz Kostrzewski. Punktów dostarczał też Chase Simon, ale nie mógł się wstrzelić Michał Michalak.
Do przerwy goście ze Szczecina prowadzili 42:36.
Po zmanie stron zrobiło się nerwowo, sporo było szarpanej, chaotycznej koszykówki i pretensji do sędziów ze strony Anwilu. Trochę lepiej czuł się w tym King, a zwłaszcza cwaniak Tauras Jogela, wymuszający kolejne faule. Po trzech kwartach było 62:59 dla Kinga.
W czwartej kwarcie w końcu zobaczyliśmy „mistrzowski”poziom obrony Anwilu, w której tradycyjnie kluczowym graczem był Josip Sobin. Szczecinianie zostali odrzuceni daleko od kosza, a trudne rzuty z dystansu im nie wpadały – mieli tylko 6/23 zza łuku. Moc w ataku odzyskał za to Michał Michalak (19 pkt. po przerwie), więc włocławianie zaliczyli serię 15:5 i przejęli prowadzenie.
W końcówce ambitni szczecinianie byli bardzo blisko, ale Anwil wytrzymał presję i nie popełnił żadnego błędu, a Michalak pewnie trafiał kluczowe rzuty wolne. Obie drużyny zaczynają więc sezon od bilansu 1-1 i obie będą się liczyć w walce o medale.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
TS
To są buty LeBrona Jamesa – możesz w nich zagrać! >>