Kibice Arki Gdynia mają jednocześnie powody do zadowolenia i smutku. To pierwsze z powodu ostatniej formy zespołu, który pokonał Śląsk Wrocław i BM Stal Ostrów Wielkopolski – kandydatów do gry w finałach. To drugie, bo forma drużyny przyszła w momencie, gdy już nic nie musi. Arka ani nie spadnie z ligi, ani nie awansuje do fazy play-off. Po Majówce Florence’a i spółki już w Trójmieście nie będzie.
Dziś, przeciwko swojej byłej drużynie, “Jimmy” wyglądał jak za najlepszych lat. Wymuszał faule i hurtowo zdobywał punkty. A gdy obrona Stalówki koncentrowała się na tym, by zamknąć mu drogę w pomalowane, dzielił się piłką z kolegami na wolnych pozycjach.
Stalówka przegrała ten mecz na własne życzenie. W drugiej kwarcie pozwoliła gościom rzucić 29 punktów (zaczęli kwartę od 10:0). Po przerwie ostrowianie poprawili obronę, ale nie zeszli nigdy na mniej niż osiem punktów różnicy. Za dwa przewinienia technicznej wyleciał trener Andrzej Urban.
Idealnym podsumowaniem meczu jest akcja, gdy Nemanja Djurusic w obronie kryje rozgrywającego, a jego koledzy siłują się pod koszem z Adrianem Boguckim. I dzieje się w to w akcji, gdzie nie ma żadnego przekazania w obronie. Tak się grać nie da, nawet przeciwko słabszej w tym sezonie Arce.
Florence’a świetnie wspomagali Dj Fenner (15 punktów) i Dominik Wilczek (14 punktów), który zaliczył także dwa ważne trafienia w końcówce. Warto jeszcze wspomnieć o Treyu Wadzie, który miał double double 11 punktów i 11 zbiórek.
Przed Stalą jeszcze trzy mecze. U siebie ze Śląskiem i Legią, na wyjeździe z Anwilem. Bardzo trudny terminarz, ale nie zapominajmy, że drużyna Andrzeja Urbana lepiej spisuje się we własnej hali.