REDAKCJA

Arkadiusz Miłoszewski: W pełnym składzie możemy pokonać każdego

Arkadiusz Miłoszewski: W pełnym składzie możemy pokonać każdego

- Jedziemy do Sosnowca z przekonaniem, że w pełnym składzie stać nas na pokonanie każdego. Chcę, by Isaiah Whitehead był naszym liderem w decydujących momentach sezonu - mówi trener Kinga Szczecin, Arkadiusz Miłoszewski. Ze szkoleniowcem "Wilków Morskich" rozmawiamy o urokach pracy podczas Pucharu Polski, żmudnych poszukiwaniach nowego podkoszowego czy rosnącej formie Isaiah Whiteheada.
Fot. Andrzej Romański/plk.pl

Już w czwartek w Sosnowcu rozpocznie się turniej finałowy Pucharu Polski, w którym o stale zyskujące na prestiżu trofeum powalczy osiem najlepszych drużyn Orlen Basket Ligi po pierwszej połowie rundy zasadniczej. Tytułu bronić będzie Legia Warszawa, ale w gronie faworytów do wygranej znajduje się też King Szczecin. Srebrni medaliści zeszłorocznych mistrzostw Polski w piątkowym ćwierćfinale zmierzą się z doskonale sobie znanym rywalem – Treflem Sopot (godz. 18.00).

Szczecińsko-sopockie potyczki powoli stają się nieodłącznym elementem każdego sezonu. Oba zespoły stawały naprzeciw siebie w dwóch ostatnich edycjach Superpucharu Polski, a ubiegłą kampanię Orlen Basket Ligi zwieńczyły arcyciekawą, siedmiomeczową serią w finale play-off, zakończoną zwycięstwem Trefla 4:3. Przed laty los sparował Kinga z Treflem nawet… w północnoeuropejskiej lidze ENBL. Trasę z Trójmiasta do Zachodniego Pomorza kibice mogą pokonywać z zamkniętymi oczami.

Oczy dookoła głowy musi mieć natomiast Arkadiusz Miłoszewski, szkoleniowiec drużyny ze Szczecina. 51-latek w przeszłości sięgał po Puchar Polski trzykrotnie w roli asystenta Zastalu Zielona Góra (2015, 2017, 2021). Odkąd został samodzielnym sternikiem Kinga, klub kwalifikował się do turnieju w każdym z trzech ostatnich sezonów, jednak swój udział w najlepszym wypadku kończył na półfinale.

W rozmowie z portalem “PolskiKosz.pl” trener wicemistrzów Polski ocenia wpływ transferu Jovana Novaka na resztę drużyny – w tym jednego z liderów, Isaiah Whiteheada. Odsłania również kulisy wytężonej pracy podczas Pucharu Polski.

Miłosz Romański: Zanim przejdziemy do konkretów – jak zdrowie w pańskiej drużynie? Nie męczą was choroby?

Arkadiusz Miłoszewski: Taki mamy czas w roku, że gdy jeden wraca do pełni zdrowia, drugiego “rozkłada”. James Woodard chorował cały poprzedni tydzień. Poza tym ma dwójkę dzieci, których również dopadła choroba i konieczna okazała się wizyta w szpitalu. Z AMW Arką Gdynia zagrał na własną prośbę i nie wyszło mu to na dobre [2 punkty, 0/6 z gry – przyp. red.], ale nie mam do niego żadnych pretensji. Postronnym komentatorom łatwo powiedzieć, że zawodnikowi “nie funkcjonuje głowa”, nie znając szczegółów całej sytuacji. Powrót do sprawności po chorobie to kwestia indywidualna, każdy reaguje inaczej. Cały czas w drużynie wyskakuje nam coś nowego, ale walczymy.

W ostatnich meczach walczyliście wyjątkowo mocno. Mam wrażenie, że jako zespół nie jesteście już w głębokiej przebudowie, na boisku widać chemię i większe zrozumienie.

Zgadzam się. Zawsze staram się oceniać drużynę przez pryzmat jakości treningów. Jest z nią dużo lepiej niż wcześniej, role w zespole zaczęły się krystalizować. Jako trener wciąż chcę rozwijać swoich zawodników, dawać im zaufanie i minuty, nie sadzać na ławce po jednym czy dwóch błędach, jednak weszliśmy w ten etap sezonu, w którym pewnych błędów wybaczyć nie można. Owszem, popełniamy ich mniej, gramy skuteczniej i wygrywamy mecze. Natomiast to wciąż nie jest widowisko na tyle porywające, jakiego byśmy chcieli. Szukamy swojego rytmu.

Poszukiwania nowego środkowego trwają?

Podobno szukamy (śmiech). Oglądałem dziś [we wtorek, 11 lutego] klipy dwóch zawodników, chwilę zanim zaczęliśmy rozmawiać. Coś się dzieje. Jedne ligi kończą grać, inne wykonują ruchy. Na Puchar Polski raczej nie zdążymy, ale niewykluczone, że po turnieju uda nam się znaleźć pasującego gracza. Przerwa reprezentacyjna sprzyja poszukiwaniom nowych zawodników. Mam nadzieję, że nam się to uda.

Rynek transferowy nie rozpieszcza.

Dokładnie, Azja i Bliski Wschód to bardzo konkurencyjne kierunki, gracze chcą tam jeździć. Jakościowych zawodników pojawia się coraz mniej, wzrasta także konkurencja między drużynami. Każdy chce się zbroić, ale liczba graczy stanowiących realne wzmocnienie jest mocno ograniczona. Ligi, które zajmą się szkoleniem, zyskają jeszcze więcej. My wciąż bazujemy na zawodnikach zagranicznych, nie mamy zbyt wielu “dostarczycieli” utalentowanej młodzieży. Szukamy młodego Polaka, który wybroni akcję na pozycji “5” i ewentualnie dołoży coś od siebie w ataku: spoglądamy na ekstraklasę – mamy problem. Sięgamy do I Ligi – mamy problem. Nie jest to łatwe, niestety.

Wygrane nad niżej notowanymi rywalami, GTK i Arką, są miarodajne w kontekście przygotowań do Pucharu Polski?

Wywiązaliśmy się z roli faworyta. Obie drużyny udowodniły już niejednokrotnie, że są w stanie sprawiać niespodzianki, to niewygodni rywale. Cieszę się, że przez większość czasu kontrolowaliśmy te spotkania, jednak nadal uważam, że nie gramy na sto procent swoich możliwości. Trochę zlekceważyliśmy Arkę, która przyjechała do nas mocno osłabiona. GTK także miało swoje problemy i pozwoliliśmy sobie na chwilę rozprężenia. Cały czas staram się rozmawiać o tym z zawodnikami, bo takie myślenie często bywa zgubne i należy je wyeliminować.

Na terminarz nie mamy wpływu. Parę lat temu graliśmy z Anwilem Włocławek w lidze, by parę dni później zmierzyć się ponownie w Pucharze Polski. Mecz meczowi nierówny. Znamy klasę Trefla Sopot i pozostałych przeciwników, przygotowujemy się na trudny bój. Chcemy być lepsi. Życie zweryfikuje, czy ostatnie mecze pozytywnie nas zbudowały czy wręcz przeciwnie – uśpiły naszą czujność.

Chyba przestaliście grać falami?

Fale występowały, nad czym ubolewam. Pewne rzeczy wciąż nie funkcjonowały.

Ale nie były to fale, które by was zatopiły.

I tutaj się zgadzamy. W poprzednich meczach zdarzało się, że rywal przejmował inicjatywę i “jechał” z nami do końca. Teraz to my mieliśmy większą kontrolę nad tempem, umieliśmy zareagować.

Ma pan diagnozę tak chimerycznej postawy swojego zespołu we wcześniejszych tygodniach? Na myśl nasuwają się mecze z Górnikiem Wałbrzych czy w Ostrowie Wlkp. Tam również chodziło o mentalność, ewentualnie lekceważenie?

Nie, nikt nikogo nie lekceważył. Do meczu ze Stalą przystępowaliśmy właściwie bez rozgrywającego. Wiemy, co stało się z Andym Mazurczakiem. Przy całym szacunku do Isaiah Whiteheada, niestety nie jest to typowy kreator gry, z czego on sam dobrze zdaje sobie sprawę. W tamtym okresie zaskoczyła nas też sytuacja z Teyvonem Myersem, która pojawiła się nagle. Nie chcę się rozwodzić nad powodami, ale musieliśmy podjąć taką a nie inną decyzję. Znalezienie nowego rozgrywającego z dnia na dzień jest niezwykle trudne, przez co zostaliśmy bez playmakerów. Pojawiły się nerwy. Szybko się frustrowaliśmy, ktoś komuś źle podał, nie wykreował rzutu. To wszystko się nakręcało.

Isaiah Whitehead nie czuł się pewnie jako pierwszy rozgrywający, z kolei jego zmiennikiem był James Woodard, dla którego gra na tej pozycji była czymś zupełnie nowym. Nasi obwodowi nie występowali na swoich nominalnych pozycjach, gubili się. A gdy gubią się główni dyrygenci, to czego można wymagać od całego zespołu?

Myers nie był w stanie dyrygować?

Do pewnego momentu spełniał swoją rolę. Co prawda nie graliśmy idealnej koszykówki, ale z drugiej strony – widzieliśmy, co stało się z zespołem po jego odejściu, gdy weszliśmy w okres przejściowy i wyglądało to bardzo źle. Wyszarpaliśmy kilka zwycięstw, drugą połowę w Ostrowie Wlkp. rozegraliśmy rewelacyjnie, jednak to wciąż nie było to, czego szukaliśmy.

Przyjście Jovana Novaka odmieniło w naszej grze bardzo wiele, na czele z podziałem ról, o którym wspominałem. Potrzebujemy jeszcze trochę czasu, by wszystko zaczęło się zazębiać, jednak już teraz wyglądamy dużo lepiej. Każdy zna swoją rolę i obowiązki na boisku. Zakontraktowanie rozgrywającego okazało się kluczowe dla ułożenia drużyny.

A jak na ten transfer zareagował Isaiah Whitehead? Jakie jest jego podejście do pracy przy nowym rozgrywającym?

Zacznijmy od tego, że Isaiah to bardzo inteligentny zawodnik, który rozumie koszykówkę. Otrzymuję różne zapytania, czy może grać w obronie. Odpowiadam – zdecydowanie może! Analizujemy wspólnie sytuacje meczowe, daję mu wskazówki, pytam, dlaczego w konkretnych akcjach podejmował konkretne decyzje. Czasem jestem zdania, że mógłby robić więcej w defensywie, ale nie kłócimy się. Isaiah potrafi słuchać i przeprosić za błędy. Im dłużej z nim rozmawiam, tym większą wyczuwam pozytywną energię.

Tak jak mówiłem, wyznacznikiem są zawsze treningi. W zeszłym tygodniu pracował znakomicie. Na treningach walczył tak zaciekle, że momentami aż lała się krew, ale nie szukał prowokacji, nic z tych rzeczy. Chciał walczyć i wygrywać na boisku. Co jakiś czas przeprowadzam dla naszej drużyny treningi dodatkowe, na których obecność nie jest obowiązkowa. Od pewnego czasu Isaiah jest ich stałym bywalcem, wcześniej z reguły nie przychodził. Za pierwszym razem spytałem go żartobliwie: “Wow, co się stało?”. Odparł, że przyszedł porzucać, zachować rytm.

Czyli czuje się coraz lepiej.

Tak, bez wątpienia. Zresztą pokazał to na parkiecie w meczu z AMW Arką, która zachęcała nas do rzucania, szła dołem na zasłonach. Wyraźnie dałem w szatni do zrozumienia, że nie możemy się zrazić i przestać rzucać. Koszykówka polega na tym, aby wykreować dogodną pozycję. Jesteś niepilnowany? Rzucasz. Z czasem zaczęliśmy trafiać, Isaiah dobrze czuł piłkę, “trójki” trafił też Przemek Żołnierewicz, któremu mówiłem “oni Cię odpuszczają, masz rzucać i koniec”.

Czy w drugiej części sezonu Whitehead może okazać się X-Factorem pokroju Bryce’a Browna?

Nadal na to liczę. Współpracując z podobnymi graczami w przeszłości, nabrałem niezbędnego doświadczenia. Zawodnicy potrafią odpłacić się za zaufanie i rozmowę na boisku, trzeba ich do tego zmotywować i stworzyć pewien etos pracy. Mam nadzieję, że czas Isaiah Whiteheada jeszcze nadejdzie. Liczę na niego w decydujących momentach sezonu. Chcę, by był naszym liderem.

Fot. Andrzej Romański/plk.pl

Wracając do Pucharu Polski – gracie w piątek. Z perspektywy trenera to lepiej czy gorzej?

Zawsze nad tym rozmyślam. Wszyscy zwracają na uwagę na dzień wolny, jaki otrzymują zespoły biorące udział w meczach czwartkowych. Ale będąc szczerym, kiedy jesteś przygotowany, łapiesz rytm i masz zwyciężać – moim zdaniem terminarz przestaje mieć znaczenie. Aby zdobyć Puchar Polski należy wygrać trzy mecze z rzędu. I to jest najważniejsze. A czy lepiej gra się dzień po dniu czy z dniem przerwy – można to wszystko prześledzić na podstawie wyników poprzednich turniejów.

Ma pan jakieś obawy przed turniejem? Czuje pan, że któryś z rywali szczególnie wam nie leży?

Obawiam się tylko i wyłącznie naszej sytuacji zdrowotnej. Jeżeli dopisze nam zdrowie, będziemy w stanie powalczyć o najważniejszy cel – z Treflem czy innymi rywalami, jakich ewentualnie możemy napotkać. Nie będzie łatwo, ale jedziemy do Sosnowca z przekonaniem, że w pełnym składzie stać nas na pokonanie każdego.

Jak zapatruje się pan na kolejne starcie z Treflem Sopot? Znacie się chyba na wylot.

Zaczynamy sezon, kończymy sezon. Śmiałem się ostatnio z trenerem Żanem Tabakiem, że ciągle na siebie wpadamy. W tym sezonie Superpuchar Polski, w zeszłym – Superpuchar, Puchar i finał play-off. Jeszcze wcześniej obaj ze swoimi ekipami rywalizowaliśmy w lidze ENBL. Tak chce los, ponownie nie mamy na to wpływu. Cała drabinka wygląda bardzo mocno. Już w półfinale mogą się ze sobą zmierzyć dwie drużyny ze szczytu tabeli Orlen Basket Ligi – Anwil i Trefl. Oczywiście postaramy się temu zapobiec (śmiech). Sytuacja w lidze jest niesamowicie dynamiczna. Bogatsze kluby kuszą wyróżniających się zawodników PLK, a rynek nie sprzyja dokonywaniu poważnych zmian w trakcie sezonu. Dziś jest tak – jutro inaczej. Podobnie bywa z dyspozycją poszczególnych zespołów. Każdy chce się wstrzelić w odpowiednim momencie sezonu, ale czasem forma play-offowa przychodzi wcześniej, np. podczas Pucharu Polski, gdzie decyduje dyspozycja kilku dni i gra się na dużej intensywności.

Osiem drużyn, sporo meczów, dla was – trenerów – brzmi jak ogrom pracy. Zwłaszcza przy scoutingu potencjalnych rywali.

Na razie koncentrujemy się na najbliższym przeciwniku. Zawsze oglądamy kilka ostatnich spotkań rywala, analizujemy także nasz pierwszy mecz w sezonie. Szukamy przewag – zarówno swoich, jak i przeciwnika. Zastanawiamy się, co zrobiliśmy dobrze, w jaki sposób zaatakować i czego możemy się spodziewać po drużynie, z którą będziemy grać. W przypadku Trefla, dochodzą do tego również mecze w rozgrywkach Eurocup. Praca wre. Mój asystent, Maciej Majcherek, wycina różne klipy, które później razem oglądamy i dzielimy się spostrzeżeniami. Staramy się przed każdym spotkaniem wyciągnąć konstruktywne wnioski, a następnie przekazać je zawodnikom.

A w przypadku awansu do dalszej fazy?

Awans do półfinału równa się nieprzespana noc. Wtedy pracuje się bardziej na bieżąco. Za analizę posłużyć może mecz ligowy, jednak nie ma co się oszukiwać – będzie to mniej dokładny scouting niż ten wykonany przed pierwszym spotkaniem, gdy ma się na to kilka dni. Do tego dochodzą również ograniczone możliwości treningu. Przed półfinałem ma się zaledwie jedną jednostkę, najczęściej trening rzutowy. Ciężko w tym czasie przećwiczyć reakcje na zagrywki przeciwnika. Wówczas więcej zależy od dyspozycji dnia.

Ma pan ogromne doświadczenie pracy w roli trenera, wielokrotnie uczestniczył pan w Pucharze Polski. Czy po takim czasie coś może pana zaskoczyć?

Chciałbym zostać pozytywnie zaskoczony postawą moich zawodników. Potrzebujemy większej liczby zawodników w formie zbliżonej do tej, w jakiej obecnie znajduje się wspomniany Isaiah Whitehead.

Formy ofensywnej nie ma co się czepiać, zakładam, że mówi pan o obronie.

Tak. Bronimy słabo, w pewnych fragmentach wręcz bardzo słabo. W meczu z Arką Łukasz Kolenda kilkukrotnie nas ośmieszył. Przegrywamy zdecydowanie za dużo pojedynków 1 na 1. Odnoszę wrażenie, że momentami nie pomagamy sobie wzajemnie pod własnym koszem, a to powinna być podstawa systemu defensywnego. Potrzebujemy znacznie lepszej komunikacji w obronie 1 na 1 oraz w rotacjach.

George Clooney

Miłosz Romański

obserwuj na twitterze

Autor wpisu:

George Clooney

Miłosz Romański

obserwuj na twitterze

POLECANE

tagi

Aktualności

Jeśli ktoś chciał w niedzielne przedpołudnie kibicować obu warszawskim drużynom grającym w Orlen Basket Lidze, nie miał zbyt wiele czasu na transfer z hali OSiR Bemowo na halę Koło. Choć obie areny dzieli zaledwie kilka kilometrów, niedzielne spotkania w ramach 22. kolejki były rozgrywane bezpośrednio po sobie – odpowiednio o 13:30 i 15:30. Dla obu warszawskich ekip były to mecze o ogromnym znaczeniu w kontekście walki o tegoroczne play-offy.
24 / 03 / 2025 14:06
Bronisław Wawrzyńczuk, dotychczasowy konsultant ds. sportowych KK Włocławek spełnia swoje wielkie marzenie – dołącza do sztabu Los Angeles Lakers jako skaut. To ogromny krok w jego karierze, który jest efektem wielu lat ciężkiej pracy i poświęcenia. Już przedtem szlaki za oceanem przetarł Rafał Juć – skaut Denver Nuggets.
22 / 03 / 2025 13:33
Na oficjalnym kanale San Antonio Spurs na YouTube pojawił się specjalny klip z najlepszymi wsadami Jeremiego Sochana w tym sezonie. Nagranie trwa blisko osiem minut!
25 / 03 / 2025 12:40
W nocy z niedzieli na poniedziałek San Antonio Spurs grali w Toronto. Ostrogi wygrały z Raptors 123:89, a Jeremy Sochan spędził na boisku 20 minut. W tym czasie zdobył dziewięć punktów i zaliczył pięć zbiórek, dwie asysty, dwa przechwyty oraz jeden blok. W czasie kiedy przebywał na parkiecie, Spurs wygrali różnicą 21 punktów.
24 / 03 / 2025 10:34
Koledzy z drużyny widzą codziennie na treningach radosnego gościa, który jest ich motorem napędowym. Kibice widzą dążącego do celu koszykarza, który co mecz zostawia swoje serce na parkiecie. A co widzi ten zawodnik? To wie tylko on sam. To gracz, który co kolejkę dostarcza Wam emocji z uśmiechem na twarzy. Obserwujecie go i znacie z boiska. Nigdy nie ujrzycie tego, co widzi on. To głos jednej z osób, którą możliwe, że spotykasz każdego dnia na treningach. Być może grałeś przeciwko niemu ostatni mecz, albo jesteś jego fanem. To głos doświadczonego obecnie pierwszoligowego koszykarza, który postanowił podzielić się tym, co widzi sam. 23 lutego to Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją. Powinniśmy zwrócić wówczas uwagę na to, jak ważne jest dbanie o swoje zdrowie psychiczne, korzystanie ze specjalistycznej pomocy i świadomość, że nigdy nie wiemy, z czym mierzy się druga osoba.

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z wynikami i newsami
Jeśli ktoś chciał w niedzielne przedpołudnie kibicować obu warszawskim drużynom grającym w Orlen Basket Lidze, nie miał zbyt wiele czasu na transfer z hali OSiR Bemowo na halę Koło. Choć obie areny dzieli zaledwie kilka kilometrów, niedzielne spotkania w ramach 22. kolejki były rozgrywane bezpośrednio po sobie – odpowiednio o 13:30 i 15:30. Dla obu warszawskich ekip były to mecze o ogromnym znaczeniu w kontekście walki o tegoroczne play-offy.
24 / 03 / 2025 14:06
Opowieść o koszykarskiej “bajce”, o blaskach i cieniach. O koszykarskim rozwoju, podążaniu za koszykówką i oddaniu jej życia. Maciej Kwiatkowski zaprasza na niezwykłą i długą rozmowę z wyjatkową koszykarską parą. Jego gośćmi są Pamela Wrona – dziennikarka, współpracująca z wieloma portalami koszykarskimi w Polsce. Aktualnie redaktor naczelna portalu oraz Przemysław Wrona – czołowy koszykarz pierwszej ligi, zawodnik lidera Miasta Szkła Krosno!
26 / 03 / 2025 12:47