
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Kontuzja Phila Greene’a była bardzo poważnym osłabieniem Asseco Arki Gdynia jeszcze w październiku – z gry wypadł podstawowy rozgrywający, który w zamyśle miał być drugim obok Josha Bostica liderem zespołu.
Klub z Gdyni zdecydował się wzmocnić rotacje Armanim Moore’em, z którym podpisano kontrakt na 2 miesiące, z możliwością późniejszego przedłużenia. Mimo że to był transfer skrzydłowego, a nie rozgrywającego, można było go bronić patrzeniem w przyszłość – Arka nie chciała robić tłoku na jedynce po powrocie Greene’a, wzmacniając się uniwersalnym graczem.
Okazało się jednak, że gdynianie nie przedłużą umowy z Armanim Moore’em, który po meczu z Galatasaray Stambuł (więcej TUTAJ>>) pożegnał się z zespołem. Amerykanin trafi do grupowego rywala Arki, EWE Baskets Oldenburg, w którym już w przeszłości występował.
Armani w Arce rozegrał 15 spotkań, 8 w PLK i 7 w EuroCup. Zdobywał w obu tych rozgrywkach średnio 7,9 punktu i zbierał 4,5 piłki. Często był wykorzystywany przez Przemysława Frasunkiewicza jako plaster przyklejany do najgroźniejszych zawodników rywali.
Teraz, po rozstaniu z Moorem, jego transfer wydaje się być trochę mało logiczny. Arka przez ostatnie miesiące mocno cierpiała na brak drugiego rozgrywającego i jeśli rzeczywiście potrzebne było wzmocnienie na 2 miesiące, to właśnie na tej pozycji.
Oczywiście plany mogły być inne (na pewno były, Arka liczyła na premię od awansu w pucharach i pozostawienie Moore’a w składzie), co nie zmienia faktu, że na tę chwilę można sobie wyobrazić nieco lepsze posunięcie, jakie Arka mogła wykonać 2 miesiące temu.
GS
.