Gdynianie przegrali pięć meczów z rzędu, a w czterech z nich tracili solidne przewagi w ostatnich minutach. To, co było ich atutem na początku sezonu, teraz jest przekleństwem.

To są buty, w których wymiana Kyrie Irving – zobacz >>
W Szczecinie mieli 8 punktów przewagi (63:55) na 8 minut przed końcem – przegrali 87:90 po dogrywce.
Z Treflem prowadzili 8 punktami (64:56) na 8 minut przed końcem – przegrali 78:81.
Ze Stelmetem mieli o 5 punktów więcej (65:60) na 5 minut przed końcem – przegrali 70:71 po dogrywce.
A z Turowem to już pobili jakiś rekord – wygrywali 69:55 na 5 minut przed końcem i jeszcze 76:69 w ostatniej minucie. Przegrali 78:79.
I w konsekwencji – wliczając już wysoką porażkę z Anwilem (89:109) – Asseco przegrało pięć spotkań z rzędu, ma bilans 5-6 i 10. miejsce w tabeli. I, jak pisaliśmy gdy z wynikiem 5-1 było w czołówce, jest bliżej GTK niż Anwilu.
– Musimy dorosnąć, po raz kolejny nie możemy zamknąć meczu, który jest wygrany. Nie trafiamy rzutów wolnych, mamy nie faulować, a faulujemy. Nie mamy zimnej głowy, jeśli nie dorośniemy, to takie mecze będą się zdarzać – mówił po meczu z Turowem Przemysław Frasunkiewicz.
Asseco nie zaczęło jednak nagle grać dużo gorzej – przecież na początku sezonu wyrównane boje toczyli z nim Czarni, Start czy GTK, różnica była taka, że zacięte końcówki gdynianie wygrywali. Teraz, z silniejszymi rywalami, w ostatnich minutach pękają – szczególnie pod koszem, gdzie mają problemy z defensywą.
Z drugiej strony impet wytracił Krzysztof Szubarga (tylko 36 proc. z gry w pięciu meczach), formę zgubił Przemysław Żołnierewicz (ledwie 8,4 punktu przy słabiutkich 32 proc. z gry), a żaden z pozostałych graczy dość wąskiej rotacji nie gra ponad plan.
Do świąt Asseco pozostały dwa spotkania z zespołami ze ścisłej czołówki – Polpharmą u siebie i Dąbrową Górniczą na wyjeździe. W razie porażek zespół Frasunkiewicza może osunąć się już w naprawdę dolne rejony tabeli.
ŁC
To są buty, w których wymiana Kyrie Irving – zobacz >>