PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!–
Iskrą, która pobudzi Anwil od początku meczu miało być wystawienie nowego środkowego, Shawna Jonesa, już w pierwszej piątce. Pomysł Igora Milicicia wypalił – gospodarze zaczęli od mocnego uderzenia, prowadzili 11:0 i 17:4. Amerykanina za wcześnie oceniać, potrzebuje czasu i zgrania, ale widać, że na tablicach radzi sobie dobrze, zanotował 9 zbiórek.
Antwerpia obudziła się po kilku minutach, seryjnie z dystansu trafiał Dave Dudziński i zrobiło się zaledwie 17:13. Bardzo dobrą zmianę dali jednak Tony Wroten (efektowne wsady!) oraz Szymon Szewczyk i Anwil po 10 minutach prowadził pewnie 28:17.
W 2. kwarcie Anwil przypomniał nam o wielu swoich grzechach z tego sezonu. Prostych rzutów spod kosza nie mogli trafić Krzysztof Sulima i Milan Milovanović, szwankowało zastawianie w obronie strefowej, a świetnie grający Tony Wroten – jak prawie co mecz – zagotował się i zaliczył bezsensowne przewinienie techniczne.
Włocławianie, choć bardo ograniczyli atak Antwerpii, nie wykorzystali więc okazji, aby uciec na dobre. Po kilku indywidualnych akcjach Ricky’ego Ledo (15 pkt. do przerwy) po 1. połowie prowadzi 44:34.
Na II połowę Anwil wyszedł zupełnie śnięty. Nie tylko zatrzymał się w ataku, grając zbyt statycznie, ale pozwalał także wręcz miażdżyć się w walce na tablicach. Belgowie zgarniali kolejne zbiórki w ataki i szybko odrabiali straty. Wyszli nawet na prowadzenie 55:54, ale okazało się to dzwonkiem ostrzegawczym dla polskiego zespołu.
Gospodarze podźwignęli się z kryzysu i po 30 minutach prowadzili 61:55, m.in. dzięki ważnym punktom Chase’a Simona.
Końcówka była nerwowa i wyrównana, Antwerpia zaczęła wierzyć, że może ten mecz wygrać i grała naprawdę nieźle. Anwil potrafił wybronić kilka ważnych posiadań, po izolacjach i wejściach na kosz punktowali zaś Simon i Wroten. Oglądało się to ciężko, ale najważniejsze, że dawało minimalną przewagę. Na 1.5 minuty przed końcem gospodarze mieli 4 oczka (73:69) przewagi.
I kto zdobył najważniejsze punkty w meczu? Szymon Szewczyk! Weteran Anwilu zebrał piłkę w ataku po wejściu Wrotena i trafił spod kosza z faulem.
Włocławianie przegrali walkę na tablicach aż 35:56, a Dudziński zanotował nieprawdopodobne 22 zbiórki. Najważniejsze jednak, że Anwil wygrał i po tym meczu ma bilans 2-3. Droga do awansu z grupy daleka, ale marzenia pozostają aktualne.
Pełne statystyki z meczu TUTAJ >>
RW