PZBUK – kursy i transmisje meczów NBA! >>
Pierwszy przypadek koronawirusa w PLK oznacza, że w najbliższych miesiącach kibice muszą być gotowi na wszystko. O ile ustabilizowanie sytuacji w kontekście organizacji rozgrywek jest możliwe do wyobrażenia na poziomie jednego kraju, o tyle – patrząc realistycznie – europejskie puchary stoją pod ogromnym znakiem pytania. A wątpliwości mnożą się z każdym tygodniem.
Co zrobić z pucharami?
Belgia przełożyła niedawno start sezonu ligowego z początku października na początek listopada. To informacja o tyle istotna z naszego, polskiego punktu widzenia, że w pierwszej rundzie eliminacji do Koszykarskiej Ligi Mistrzów, Anwil Włocławek zmierzy się z belgijskim klubem z Mons. A przynajmniej powinien, bo gwarancji, że nic się nie wysypie w ostatnim możliwym momencie nie da chyba nikt.
Dexia Mons-Hainaut rozesłała ostatnio do mediów i kibiców komunikat, w którym wyjaśniła, że po przełożeniu startu ligi czeka teraz na decyzję FIBA co do rozgrywek BCL. Klub nie mówi o tym wprost, ale między wierszami można wyczytać, że chętnie przystałby na przełożenie meczów bądź w ogóle zawieszenie rozgrywek. Bo kłopotów szykuje się mnóstwo, i to takich sporego kalibru.
Dotyczy to zwłaszcza rozgrywania meczów pomiędzy drużynami, z których przynajmniej jedna jest z kraju spoza Unii Europejskiej. Jeśli Anwil awansowałby do drugiej rundy eliminacji BCL, może tam na niego czekać Hapoel Tel-Awiw. Aktualnie jednak do Izraela nie sposób się dostać; nasz rząd również planuje przedłużenie zakazu wjazdu do Polski bezpośrednio z tego kraju.
Oczywiście, drużyny sportowe mogą zostać potraktowane ulgowo, ale takiej pewności nie mamy. Zwłaszcza że za miesiąc sytuacja z koronawirusem może się pogorszyć. A to dopiero planowy początek sezonu. Na marginesie, start sezonu w Izraelu też został opóźniony o dwa tygodnie – aktualna data to 17 października.
Jak trenować normalnie?
Wracając na moment do Belgii, nie tylko Mons ma problem. Kluby z Antwerpii i Mechelen nie mogą nawet trenować drużynowo w tym momencie, dlatego że ich lokalny samorząd zakazał uprawiania sportów kontaktowych do końca sierpnia. Sytuacja we Flandrii jest bowiem znacznie gorsza niż w Walonii. Koszykarze trenują więc indywidualnie.
Liga belgijska nie chce rozpoczynać sezonu bez kibiców, dlatego na początku października oceni, czy start w listopadzie jest wykonalny. Jeśli nie, możliwe jest ponowne przełożenie startu nawet na styczeń. W takiej sytuacji tamtejsze kluby grające w europejskich pucharach miałyby trudną decyzję do podjęcia – czy przez trzy miesiące występować tylko w rozgrywkach Eurocup/BCL, czy odpuścić granie w Europie w ogóle.
To drugie rozwiązanie spowodowałoby lawinę konsekwencji. O ile kluby z Belgii – przy całym szacunku – nie są wielkimi markami europejskiego basketu, o tyle niepewna sytuacja w Hiszpanii z pewnością nie napawa optymizmem.
Wirus wraca w Hiszpanii
Tylko z ostatnich dni – 5 przypadków koronawirusa w klubie z Fuenlabrady, 3 w Gran Canarii, po 1 w Estudiantes, Sewilli, Teneryfie i Baskonii. Te dwa ostatnie kluby 12 września mają zagrać w Superpucharze (bez kibiców). W sezonie, przynajmniej na razie, kluby liczą na 15-20% zapełnienia obiektów. Wszystko zależy jednak oczywiście od hiszpańskiego rządu, dla którego oczkiem w głowie jest piłka nożna. Jeśli stadiony pozostaną puste, to hale tym bardziej.
A biorąc pod uwagę, że aż 12 z 19 hiszpańskich drużyn (ostatecznie ACB przyjęło najlepszą drużynę z LEB Oro – San Sebastian) ma występować w europejskich pucharach, groźba zastopowania gry z powodu koronawirusa jest całkiem spora.
Jak wrócić potem do normalności, gdy któryś z klubów – przyjmijmy, że tylko jeden – będzie wyłączony z gry z powodu koronawirusa?
Gdzie wepchnąć w terminarzu przełożone mecze pucharowe, a przecież planowo mają się odbywać też zaległe okienka reprezentacyjne i eliminacje do igrzysk w Tokio? Euroliga + Eurocup + BCL + FIBA Europe Cup to łącznie 118 klubów, licząc z eliminacjami.
Nawet jeśli europejskie puchary rozpoczną się terminowo, wydaje się bardzo mało prawdopodobne, żeby nie powiedzieć niemożliwe, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Radosław Spiak