Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>
Bayern odwołuje fetę w Berlinie. 30 punktów straty
To była piękna katastrofa w wykonaniu Albatrosów. Bayern wygrał 99:60, deklasując rywali, w serii mamy 2-1 i wracamy do Monachium. ALBA przy perfekcyjnej obronie przeciwników trafiła 2/21 zza łuku i zaliczyła 16 strat dając sobie ściągnąć z tablicy 15 zbiórek ofensywnych. To nie mogło się udać.
Fatalny start…
Pierwszą trójkę dla gospodarzy trafił Smith na osiem sekund przed końcem drugiej kwarty. Wcześniej próbował tej sztuki czterokrotnie, bez powodzenia. Prowadzący w finałach 2-0 gracze z Berlina w pierwszych 20 minutach trafili zza łuku 1 na 12 prób, a 14 500 miejscowych kibiców przy prowadzeniu 33-52 zostało uciszonych przez kilkudziesięciu fanów z Monachium.
Bayern przede wszystkim zaczął od intensywnej obrony, gry na pograniczu faulu. W pierwszej kwarcie pewnie punktowali Hunter i Thomas, a w drugiej dołączył do nich Weiler-Babb. Piłka krążyła po obwodzie, a Berlińczycy zbyt łatwo dawali przejmować krycie przez niższych graczy. W końcu też goście uzyskali zwyczajowe dla ich formy 7/18 zza łuku do przerwy. Przede wszystkim determinacja Bayernu przejawiała się w zbiórkach ofensywnych, których uzbierali aż 10 w pierwszej odsłonie. Zdecydowanie pewniej prowadzili też atak, tracąc zaledwie 3 piłki, a ich rywale aż 8.
A teraz obrazki, których nie widać w cyferkach:
– Koumadje broni plecami do rywala, zupełnie nie orientuje się w przejmowaniu krycia
– Luke Sikma podaje piłkę skacząc, za plecami, w ręce rywala
– Berlińczycy popełniają 4 faule w dwie minuty drugiej kwarty i zwieszają smętnie głowy
– Maodo Lo przy stanie 22-38 zalicza kuriozalny błąd kroków i powolnie drepcze do obrony
… jeszcze gorszy koniec
Jeśli kibice Albatrosów mieli nadzieję, że ich zespół poderwie się do walki po przerwie, to prędko ją stracili. Na starcie trzeciej kwarty Lo został zablokowany przez Rubita, Zoosman nie trafił spod obręczy… ponad trzy minuty miejscowy zespół nie zdołał zdobyć punktów, nie mówiąc o odrabianiu strat.
Pomimo prowadzeniu 42-67 dwóch graczy Bayernu rzuca się po bezpańską piłkę w jednej akcji. To właśnie stanowiło główną różnicę – chęci, zaangażowanie, konsekwentne wykorzystywanie przewag. Po 19 punktów dla gości zdobyli Thomas i Weiler-Babb, świetnie zaprezentował się Hunter i walczący pod obręczą Rubit.
Puchar dumnie prezentowany przed meczem na środku parkietu panowie w białych rękawiczkach ukryli gdzieś po spotkaniu przed smutnym wzrokiem Berlińczyków.
Po meczu powiedzieli:
Luke Sikma: Dostaliśmy kopa w tyłek. Zagrali tak, jak należy gdy nie ma się nic do stracenia, a my nie potrafiliśmy na to zareagować.
Israel Gonzalez, trener Alby: Bayern zagrał doskonale. W każdym elemencie byli lepsi – walce, rzutach, obronie. Sparaliżowani nie byliśmy w stanie wyłapać prostych zbiórek.
Andrea Trinchieri, trener Bayernu: Postawieni pod ścianą pokazaliśmy zaangażowanie. Przyjechaliśmy na pełną halę i walczyliśmy bez oglądania się na tablicę wyników, jedynie po to, by uniknąć eliminacji. To definicja kultury organizacyjnej naszego zespołu. Widzimy się za 48 godzin i na pewno nie będzie łatwo.
Myślę, że Bayern u siebie pokona Albę i jeszcze raz spotkamy się w Mercedes Benz Arena na meczu numer 5, 22 czerwca.
Grzegorz Szklarczuk, Berlin
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>