Trudno utrzymać formę i zainteresowanie kibiców, gdy w najważniejszym momencie sezonu liga znika na dwa tygodnie. Święta świętami, ale ćwierćfinały play-off w I i II lidze można było rozegrać w ten weekend.
NBA – typuj wyniki i zgarniaj kasę >>
W I lidze w seriach Legii z Biofarmem i GKS Tychy ze Spójnią jest remis 1-1, w dwóch kolejnych mieliśmy po jednym zaciętym spotkaniu, ciekawie zapowiadają się także drugie mecze w II lidze. Ale teraz wszędzie mamy pustkę. A przecież naturalne wydawało się, że pierwszo- i drugoligowcy także w ten weekend rozegrają następne mecze play-off.
Oczywiście, koszykarz też człowiek – chce pojechać do domu, spędzić święta z rodziną i odpocząć. Ale przecież nie trzeba było grać w Wielkanoc, spokojnie można było zaplanować kolejne mecze na w czwartek i piątek (tak, jak grają właśnie AGH Kraków i SKK Siedlce o utrzymanie w I lidze), ewentualnie zagrać w piątek i sobotę lub poniedziałek i wtorek.
Przedświąteczne przygotowania, a potem spotkania z rodziną mogą nie służyć frekwencji, jednak na całym świecie – także w PLK – właśnie w święta planuje się wyjątkowe, najlepsze mecze, obudowuje się je wyjątkową otoczką. Spotkania Rosa – Stelmet oraz Turów – Stelmet wypadały w ostatnie święta Bożego Narodzenia bardzo fajnie, na poniedziałkowe starcie Anwilu z Rosą też czeka się z niecierpliwością.
Wiadomo, I liga to nie to samo, co PLK – transmisji nie będzie, zainteresowanie też mniejsze. Ale skoro przez cały sezon grasz co tydzień, na play-off szykujesz formę, by wytrzymać trudy gry dzień po dniu, a nagle w środku ćwierćfinału masz dwutygodniowe ferie (choć i tak przecież musisz trenować), robi się jakoś dziwnie. 14 dni między meczami w play-off? Coś niebywałego.
ŁC