
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Przez cały poprzedni sezon Los Angeles Lakers zdążyli przyzwyczaić swoich fanów, że jeśli na ostatnie 12 minut wychodzą na parkiet z prowadzeniem to mecz padnie ich łupem. W ubiegłych rozgrywkach drużyna z Miasta Aniołów wygrywała za każdym razem w takim scenariuszu, osiągając koniec końców fantastyczny bilans 57-0 – w erze zegara odmierzającego 24 sekundy nie udało się to nikomu innemu.
Sezon 2020/21 rozpoczęli w podobnym stylu, dokładając jeszcze dwa zwycięstwa do tej serii, ale w poniedziałek została ona wreszcie przerwana. Portland Trail Blazers zagrali bowiem znakomitą czwartą kwartę i wygrali ostatnie 12 minut mecz wynikiem 31-22, co pozwoliło im odrobić straty z początku odsłony i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Co ciekawe, to także Blazers byli ostatnim zespołem, który zdołał ograć Lakers mimo prowadzenia na starcie czwartej kwarty – stało się to w ostatnim meczu sezonu 2018/19. Wtedy to koszykarze z Los Angeles prowadzili po trzech kwartach różnicą jednego oczka, lecz koniec końców przegrali 104-101 po znakomitym meczu m.in. Enesa Kantera.
.
Teraz turecki podkoszowy znów jest graczem Portland, choć w poniedziałek to inni zawodnicy Blazers błysnęli bardziej. 31 punktów zdobył Damian Lillard, a 28 oczek (i 7 trafień zza łuku) zaliczył Gary Trent Jr. Drużyna z Oregonu zaskoczyła także solidną grą w obronie, co dla kibiców było miłym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę fatalną postawę ich zespołu w meczach przedsezonowych.
Lakers nie pomógł powrót do gry Anthony’ego Davisa, który spisał się mocno przeciętnie – drugim najlepszym graczem LAL obok LeBrona Jamesa (29 oczek) był więc Dennis Schroder (24 punkty). Trzech zawodników nie zagrało w tym meczu z powodu protokołów bezpieczeństwa – po stronie Blazers byli to Carmelo Anthony i Nassir Little, a w przypadku Lakers nieobecny był Alex Caruso.
Tomek Kordylewski
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>