Co za mecz w Zielonej Górze! Asseco prowadziło przez jego większość, ale kapitan Stelmetu po prostu nie pozwolił na to, by goście cieszyli się z wygranej. Mistrzowie Polski wygrali thriller 82:80.
Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >>
„Kapitan! Kapitan!” – niosło się po hali CRS, gdy Łukasz Koszarek trafił trójkę na 14 sekund przed końcem. Stelmet przegrywał 78:80, ale jego kapitan szybko rzucił po tym, jak wybita przez niego z autu piłka wróciła od Adama Hrycaniuka.
Wpadło!
81:80, Asseco miało jeszcze przerwę i 14 sekund, ale Przemysław Żołnierewicz spudłował trójkę z rogu. Faulowany Thomas Kelati trafił jeden rzut wolny i ustalił wynik meczu.
I Stelmet uciekł w tym spotkaniu spod topora.
Przez większość meczu wydawało się, że wygra Asseco. I nie byłby to przypadek, bo momentami oglądaliśmy metodyczne bicie mistrza w jego hali. Asseco szybko wyszło na prowadzenie, już w 7. minucie było 21:9 dla gości. Bardzo dobrze zaczął Filip Matczak, zielonogórzanin i wychowanek Zastalu, który szybko zdobył pięć punktów.
Stelmet otrząsnął się w drugiej kwarcie i po trójce Karola Gruszeckiego prowadził nawet 31:28, ale zielonogórską publiczność szybko uciszył trzema trójkami z rzędu kolejny były gracz Stelmetu Marcel Ponitka.
Mistrz Polski miał usprawiedliwienie – dwa dni wcześniej rozegrał zacięty, zwycięski i na pewno wyczerpujący mecz z AEK Ateny w Lidze Mistrzów. Ale umówmy się – marne to usprawiedliwienie dla zespołu z szerokim składem pełnym reprezentantów Polski i dobrych graczy zagranicznych.
Z drugiej strony – Asseco ma Krzysztofa Szubargę. Nasz MVP listopada znów rozegrał świetne spotkanie (15 punktów, 6 zbiórek, 7 asyst), znów trafił niesamowity rzut z połowy – na zakończenie trzeciej kwarty, który dał gdynianom prowadzenie 68:56.
W ostatniej części Stelmet cisnął. Dwukrotnie zbliżał się na trzy punkty, ale Asseco nie pękało. Trójka Matczaka (16 punktów w meczu), trójka Przemysława Żołnierewicza (15) i mistrz Polski znów musiał odrabiać większe straty.
Ale nigdy nie lekceważ serca mistrza. Łukasz Koszarek wszedł na poziom heroiczny. Trafiał, podawał, rozgrywał, trafiał. Widać było, że siły się kończą, ale nie kończyły się wiara i umiejętności. Rozgrywający Stelmetu zdobył 16 punktów i 6 asyst, uratował zespół.
Jak prawdziwy kapitan.
Pełne statystyki z meczu – TUTAJ.
Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >>
ŁC