
PZBUK – zarejestruj się i zgarnij cashback aż 200 złotych! >>
Nie da się ukryć, że Bol Bol był jednym z najbardziej ekscytujących zawodników w drafcie 2019. Syn legendarnego Manute’a Bola był przymierzany nawet do pierwszej rundy naboru, lecz koniec końców został wybrany dopiero w połowie drugiej. Trafił do Denver Nuggets, z którymi podpisał umowę two-way, ale problemy ze stopami uniemożliwiły mu debiut w NBA.
W środę Bol Bol miał więc okazję wybiec na parkiet w wyjątkowych warunkach – Nuggets byli jednym z pierwszych zespołów, które rozpoczęły zmagania preseason, bo tak właśnie NBA traktuje serię sparingów przed oficjalnym wznowieniem rozgrywek. Mierzący 218 centymetrów zawodnik rozpoczął mecz w pierwszej piątce ze względu na absencje kilku graczy Nuggets.
I od początku Bol zaskoczył świetną postawą, notując kolejne udane zagrania. Najbardziej efektowna była sekwencja, gdy najpierw zablokował przeciwnika, by potem przebiec z piłką przez niemal cały parkiet i z wielkim luzem trafić zza łuku. Tego typu możliwości pokazały dlaczego potencjał Bola był i jest tak mocno ceniony przez zespół z Denver.
Ostatecznie sudański gracz zakończył zmagania z dorobkiem 16 punktów, 10 zbiórek oraz sześciu bloków – dokonał tego jako pierwszy od 20 lat rookie, biorąc pod uwagę mecze preseason! Pomógł też Nuggets ograć wynikiem 89:82 drużynę Washington Wizards. “Ciężko pracowałem, w szczególności odkąd pojawiłem się w bańce” – tłumaczył po spotkaniu swój świetny występ.
.
Chwalili go także koledzy z drużyny oraz trener Mike Malone, który jeszcze przed meczem podkreślał, że wzrostu czy zasięgu ramion nie da się wyuczyć. W związku z tym Nuggets mocno liczą na rozwój 20-latka – tym bardziej, że ma on niewątpliwie potencjał ku temu, by zrobić w NBA większą karierę niż Manute, a taki start może tylko utwierdzać w tym przekonaniu.
Bol Bol był w tym meczu chyba najwyższym „niskim skrzydłowym” w historii NBA, bo trener Malone z powodu absencji m.in. Garry’ego Harrisa, Jamala Murraya i Willa Bartona zdecydował się wystawić bardzo wysoką piątkę, w której na pozycji numer jeden grał… Nikola Jokić. Brak typowego rozgrywającego był aż nadto widoczny – Nuggets popełnili koniec końców aż 25 strat.
Tomek Kordylewski