Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 500 i 50 zł na start. Sprawdź! >>
Otwarcie jednej z najciekawiej zapowiadających się serii pierwszej rundy tegorocznych playoffs nie zawiodło. Phoenix Suns po 11 latach przerwy wrócili do fazy posezonowej w wielkim stylu, bo ograli u siebie Los Angeles Lakers. Znakomite debiuty w playoffs zaliczyli Devin Booker (34 punkty, 7 zbiórek, 8 asyst) oraz DeAndre Ayton (21 oczek, 16 zbiórek).
Ten drugi odegrał także dużą rolę w ograniczeniu poczynań Anthony’ego Davisa. „Nie ma mowy o wygraniu choćby meczu, a co dopiero całej serii, jeśli moja gra ma tak wyglądać” – stwierdził szczerze po meczu Davis, który spudłował 11 z 16 rzutów. Gdy był na parkiecie (39 minut), to Suns byli lepsi od Lakers o 18 punktów, co było najgorszym wynikiem w zespole z Los Angeles.
Suns już przed ostatnią kwartą prowadzili różnicą kilkunastu punktów, ale w ostatniej odsłonie nie brakowało emocji. Na początku czwartej kwarty doszło nawet do przepychanki, w której udział wzięli Cameron Payne oraz Alex Caruso i Montrezl Harrell. Każdy z tej trójki otrzymał przewinienie techniczne – dla Payne’a był to już drugi taki faul w tym meczu, dlatego musiał opuścić boisko.
Z kolei w drugiej kwarcie kontuzji ramienia doznał Chris Paul i wydawało się, że jest to jakiś poważny uraz, bo CP3 wyraźnie cierpiał przez dłuższą chwilę. Zszedł zresztą do szatni, ale niedługo potem wrócił, na co bardzo żywiołowo zareagowali kibice Suns. Po powrocie na parkiet Paul był jednak dość mocno ograniczony, ale zaraz po meczu zapewniał, że zagra w kolejnym meczu.
Mimo kontuzji Paul był też autorem bardzo ważnego trafienia w czwartej kwarcie, a spotkanie zakończył z dorobkiem siedmiu oczek i ośmiu asyst. Oddał tylko siedem rzutów z gry, co jest drugim najniższym wynikiem w jego karierze, jeśli chodzi o mecze play-off. Spotkanie numer dwa zaplanowano już na wtorek 25 maja, więc czasu na regenerację dla CP3 jest bardzo mało.
Tomek Kordylewski