Boston prowadzi już 3-0 z Sixers, a na pochwały zasługują nie tylko zawodnicy, ale w wielkim stopniu także ojciec dotychczasowgo sukcesu – trener Brad Stevens. Sobotnia wygrana była potwierdzeniem jego kunsztu.

To są buty LeBrona Jamesa – też możesz w nich zagrać! >>
Celtics po szalonym spotkaniu wygrali mecz numer trzy i są już o krok od awansu do finałów konferencji. Brad Stevens nie tylko świetnie brał czasy, ale też znakomicie rozrysowywał zagrywki, które potem jego podopieczni zamieniali na punkty. Najpierw pod koniec regulaminowego czasu gry, gdy Celtowie starali się doprowadzić do remisu, a potem w dogrywce, gdy rzut Ala Horforda zapewnił im jednopunktowe zwycięstwo.
Bohater bostońskiej drużyny sam zresztą nie szczędził po meczu ciepłych słów w stronę swojego trenera. “To geniusz!” – mówił weteran zaraz po zakończeniu spotkania w wywiadzie dla ESPN. Zdobywca 13 punktów, w tym także tych decydujących, dodał przy okazji, że niekiedy pomysły 41-letniego szkoleniowca potrafią zaskoczyć. Koniec końców, te zagrywki przynoszą jednak pożądany efekt.
Brad Stevens dwukrotnie brał czas w idealnym momencie i zamiast prób z nieprzygotowanych pozycji, dwa razy zaproponował zagrywki, po których Celtics zdobywali punkty spod samego kosza, skąd dwukrotnie wyciągnięty został Joel Embiid.
Najpierw punktował Jaylen Brown, doprowadzając do remisu pod koniec czwartej kwarty, a potem Horford, który na sześć sekund przed końcem meczu wyprowadził Celtów na prowadzenie. Chwilę potem przechwycił złe podanie Bena Simmonsa z autu, dał się sfaulować, trafił oba rzuty wolne i pogrzebał nadzieje Sixers na wygraną.
Co ciekawe, zagrywka dająca Bostończykom zwycięstwo to coś, co Stevens praktykował już jako trener uniwersytetu Butler przed laty.
Mimo upływu czasu i zupełnie innych warunków (mecze NCAA a mecze playoffs), te zagrania wciąż działają. Rośnie przy okazji legenda Brada Stevensa, który z roku na rok zyskuje coraz więcej fanów i coraz bardziej znany jest ze swoich znakomitych rozgrywek, ale także stoickiego spokoju, jaki zachowuje w krytycznych sytuacjach, tak jak w sobotę w Filadelfii.
– W obu przypadkach to były rzuty spod samego kosza. Nic więcej nie trzeba dodawać – stwierdził Jaylen Brown. I rzeczywiście, sukcesy Celtics mówią same za siebie.
Tomek Kordylewski
To są buty LeBrona Jamesa – też możesz w nich zagrać! >>