
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Tylko 13 minut spędził na parkiecie Brandon Ingram w meczu z Oklahoma City Thunder – był to efekt urazu głowy. Skrzydłowy szybko jednak się pozbierał i pokazał, że już wszystko z nim w porządku. W następnym meczu, z Brooklyn Nets, 22-latek znalazł się w wyjściowym składzie New Orleans Pelicans i rozegrał jeden z najlepszych meczów w swojej karierze. Zamiana Los Angeles na Nowy Orlean całkiem dobrze mu zrobiła, choć mimo znakomitych indywidualnych statystyk nie przekłada się to na wyniki.
W miniony poniedziałek Ingram zdobył więc rekordowe w karierze 40 oczek, do których dołożył także pięć zbiórek oraz pięć asyst. Jego wysiłki spełzły jednak na niczym, bo lepsi okazali się Nets i zafundowali Pelikanom porażkę 125-135. To już szósta w trwających rozgrywkach przegrana klubu z Nowego Orleanu, który ma na koncie jedno ledwie zwycięstwo. Nawet bez Ziona ten bilans wygląda słabo.
Nie można jednak narzekać na grę Ingrama, który od początku sezonu spisuje się znakomicie. Wybrany z drugim numerem draftu w 2016 roku przez Los Angeles Lakers skrzydłowy po siedmiu meczach notuje średnio 25.9 punktów, 7.1 zbiórki oraz 4.3 asysty na mecz – wszystko to najlepsze wyniki w karierze.
Ingram udowadnia więc, że warto było po niego sięgać. Pelicans otrzymali go w ramach wymiany Anthony’ego Davisa i mogą dyskretnie zacierać już ręce, bo duet Ingram-Williamson na skrzydłach to może być ogromna siła. Na razie jednak trzeba jeszcze poczekać na wyniki i przede wszystkim na powrót Ziona, który cały czas pozostaje poza grą z powodu operacji kolana, której musiał się poddać przed startem sezonu.
Tę szansę na większą rolę doskonale wykorzystuje tymczasem Ingram, który poprawił wiele rzeczy w swojej grze. Jest dużo pewniejszy, a jego gra wygląda po prostu dużo płynniej. Przy okazji trafia też aż 48 % trójek, przy 5 próbach na mecz, co jest doskonałym wynikiem. A wszystko to po skróconym przez operację ramienia (z powodu zakrzepu) okresie przygotowawczym.
Sam zainteresowany nie jest do końca zadowolony ze swoich występów. Nawet po 40-punktowym meczu przeciwko Nets mówił dziennikarzom, że mógł i powinien był spisać się lepiej. Nie zmienia to jednak faktu, że Pelicans mogą być jak najbardziej zadowoleni z rozwoju Ingrama, który zdaje się wreszcie grać na miarę potencjału jaki w nim drzemie.
Tomek Kordylewski
.