Rosa Radom w kiepskich humorach wróciła z wyjazdowego meczu Ligi Mistrzów na Łotwie. Problemy w przegranym 53:74 spotkaniu z Ventspils dotyczyły dwójki Amerykanów.

Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >>
Tyrone Brazelton i Gary Bell na początku sezonu nie zawodzili, ale spotkania w Windawie nie dokończyli na boisku – pierwszego reprymendą usadził na ławce trener Wojciech Kamiński, drugi nie mógł grać, bo doznał urazu kolana.
Co konkretnie się stało? – W jednej z akcji Gary się poślizgnął, noga mu uciekła i coś mu przeskoczyło w kolanie. Rano czuł się lepiej – podczas podróży może nie chodził normalnie, odczuwał ból, ale nie podejrzewamy poważnego urazu – mówi Kamiński.
Szczegółowe badania, po których będzie dokładnie wiadomo, co boli w kolanie, Bell przejdzie w czwartek.
Brazelton? – Odezwał się w momencie, w którym nie powinien się odzywać, więc został uciszony – mówi Kamiński o graczu, który w poprzednich meczach był liderem jego zespołu, a po 36 punktach i 9 asystach na inaugurację Ligi Mistrzów z PAOK Saloniki, został wybrany MVP kolejki.
W Windawie Brazelton zdobył jednak ledwie dwa punkty, miał 0/8 z gry. – On grał słabo, cały zespół grał słabo, mecz nam się nie układał, Tyrone był sfrustrowany. Dostał reprymendę i usiadł na ławce – tłumaczy Kamiński.
Rosa przegrała trzy z ostatnich czterech meczów i widać, że w okrojonym składzie bez Daniela Szymkiewicza nie wytrzymuje tempa grania co trzy dni. Wicemistrzowie Polski szukają gracza na obwód, który rozszerzyłby rotację – Rosa chce Polaka, ale na dwumiesięczny kontrakt.
ŁC