
PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Największym hitem czwartkowej nocy, a może nawet całego przedświątecznego tygodnia, było starcie na samym szczycie NBA, czyli pojedynek najlepszej drużyny Konferencji Wschodniej – Milwaukee Bucks, i Konferencji Zachodniej – Los Angeles Lakers.
Górą tym razem Wschód i Bucks, którzy byli gospodarzem tego pojedynku – 111:104 dla Milwaukee. Bucks szybko zbudowali przewagę i jeszcze przed przerwą, po świetnej drugiej kwarcie, w której zdobyli 42 punkty (przeciwko czołowej defensywie NBA), prowadzili 65:46.
Dla Milwaukee świetne spotkanie z ławki rozgrywał George Hill, który zdobył aż 21 punktów i był drugim strzelcem zespołu. Lakers standardowo mogli polegać nie tylko na liderach, ale także Dannym Greenie, który trafił 7 trójek (21 punktów).
Przerwa podziałała mobilizująco na zespół z Los Angeles, którzy poprawili się przede wszystkim po bronionej stronie parkietu. Przewaga Bucks była jednak na tyle duża, że Lakers nie zdołali już ich dogonić mimo usilnych starań Lebrona James, który zanotował kolejne triple double (21+12+11), oraz Anthony’ego Davisa (36 punktów i 10 zbiórek).
To właśnie pojedynek Davisa z Giannisem Antetokounmpo był najbardziej elektryzujący. „Greek Freak” mimo 11 minut mniej spędzonych na parkiecie dorównał do statystyk gwiazdora Lakers – 34 punkty, 11 zbiórek i 7 asyst, ale co ważniejsze, a może nawet zaskakujące, trafił w tym meczu aż 5 trójek.
Po meczu tak mówił najlepszy gracz Bucks: W teorii nie powinienem być w tym miejscu, walczyć przeciwko tym dwóm bestiom. Nie byłem numerem 1 draftu, AD i LeBron byli. Jestem po prostu szczęśliwy, że tu jestem, że przechodzę proces stawania się coraz lepszym zawodnikiem. Robienie tego, co najlepsze dla moje zespołu sprawia mi największą radość.
Zwycięstwo Bucks sprawiło, że stali się obecnie numerem 1 w całej NBA (bilans 25-4). Dla Lakers była to piąta porażka – bilans 24-5. Oba zespoły mają już w tej chwili spory zapas nad pozostałymi drużynami w swoich Konferencjach.
RW
.