Pierwsza kwarta była bardzo wyrównana. Oba zespoły grały bardzo szybką i efektowną koszykówkę. W zespole Knicks wyróżniał się szczególnie Jalen Brunson, a Celtów prowadził Jason Tatum. Na początku drugiej części meczu goście odskoczyli na kilka punktów, głównie za sprawą bardzo dobrej gry krytykowanego ostatnio Juliusa Randle’a. Kilka prostych błędów w końcówce i niesamowite akcje Jalena Browna sprawiły jednak, że do przerwy było tylko 53:52 dla gości z Nowego Jorku.
Po przerwie gospodarze znacznie wzmocnili obronę, czego efektem było uzyskanie kilkupunktowej przewagi. Doskonale wykorzystywany był Kristaps Porzingis. Knicks za to mieli duże problemy z konstruowaniem swoich akcji. W efekcie przed czwartą kwartą przegrywali aż ośmioma punktami. Ostatnia odsłona to już zupełna dominacja Celtów, którzy błyskawicznie odskoczyli na kilkanaście punktów i w pełni kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. Szalał wspomniany już wcześniej Tatum, który zdobył w sumie aż 35 punktów. Ostatecznie Boston efektownie pokonał odwiecznych rywali 114:98.
Autor tektu: Łukasz Grabowski