Piękny sen beniaminka rozkręca się na całego. Miasto Szkła grając jak z nut rozbiło w Krośnie faworyzowany Turów Zgorzelec aż 91:69.
Znasz się na koszu? – wygrywaj w zakładach! >>
Śmialiśmy się z beniaminka, gdy podpisał kontrakt z gościem, który przez trzy lata nie grał w kosza. Kiwaliśmy głową z politowaniem, gdy Rosa z uśmiechem na ustach wygrała w Krośnie na inaugurację. Niewysoka wygrana z AZS Koszalin wydawała się pierwszymi i ostatnimi podrygami beniaminka.
Tylko że w Krośnie mieli inne plany. W Gdyni wyszli jak po swoje i wygrali pewnie. We Włocławku sprawili, że kibice zaczęli gwizdać na Anwil i byli o krok od sensacji. A teraz zdemolowali Turów! To Krosno, to nie przypadek.
Turów zaczął w poniedziałek tak, jak powinien zacząć faworyt – od zdecydowanego prowadzenia 20:8 i 28:19 po pierwszej kwarcie. Ale już w 14. minucie gospodarze byli na czele po trójce rewelacyjnego w poniedziałek Chrisa Czerapowicza. I nie zwalniali.
Trzecia kwarta była tak jednostronnym popisem Miasta Szkła, że aż trudno było uwierzyć! Gospodarze zaczęli od 21:2, wygrali ją 28:7. Zryw Turowa w ostatniej części nie mógł nic zmienić. Faworyt został zmieciony z boiska.
Gwiazdą meczu był Czerapowicz, który miał 4/4 za trzy, zdobył 25 punktów i miał 6 zbiórek. Bardzo dobrze zagrał też Kareem Maddox i właściwie większość graczy Michała Barana. Gospodarzom nie przeszkodziło to, że kiepsko w ataku wypadał Royce Woolridge (tylko 2/10 z gry, 0 asyst, 6 strat).
W Turowie, który po tym meczu powinien zapaść się pod ziemię, zawiedli wszyscy. No, może poza Kirkiem Archibequem, który zgromadził solidne 14 punktów i 10 zbiórek. A Krosno czeka na następny mecz, czyli sobotnie starcie z mistrzem Polski w Zielonej Górze. I jedno jest pewne – goście z Podkarpacia nikogo się nie przestraszą.