Carmelo Anthony. Koszykówka była jego biletem do lepszego świata

Kibice pamiętają jego imponujące popisy strzeleckie w Madison Square Garden, grę z Allenem Iversonem w Denver Nuggets oraz występy u boku Kobego Bryanta, LeBrona Jamesa i Kevina Duranta w reprezentacji Stanów Zjednoczonych na turnieju olimpijskim w Londynie. Znają statystyki, zdobyte przez "Melo" wyróżnienia indywidualne i medale, ale mało kto z nich wie, przez co musiał przejść ten nowojorczyk, żeby dostać się do NBA i zostać graczem formatu All-Star. W książce "Bez obietnic. Autobiografia", która ukaże się nakładem Wydawnictwa SQN 9 kwietnia, Carmelo Anthony pokazuje drogę, jaką przeszedł od podwórkowych boisk do najlepszej koszykarskiej ligi świata.

„Szczerze mówiąc, kompletnie nie myślałem o NBA. Chciałem iść do college’u. Mama też bardzo tego pragnęła: to zawsze było jej wielkie marzenie. Ceniła edukację ponad wszystko inne. Problem polegał na tym, że dzięki wspaniałemu sezonowi sporo osób zaczęło mówić, że powinienem od razu przejść na zawodowstwo, choć moje ciało nie było jeszcze przygotowane na grę w NBA. W lidze występowało kilku gości, którzy zupełnie odpuścili college i od razu radzili sobie całkiem dobrze – choćby Kobe Bryant czy Kevin Garnett. Wielu dziennikarzy i trenerów sądziło, że mam podobny talent.

(…)

Przez to, że grałem w tylu różnych turniejach, straciłem kontakt z wieloma osobami. Mimo to i tak ciągle słyszałem:

– Melo, powinieneś iść od razu do NBA!

Nawet wtedy, gdy na nic innego poza koszykówką nie miałem czasu, otaczały mnie głosy trenerów, innych graczy czy widzów, które powtarzały, że po winienem przejść na zawodowstwo. Skeets też to mówił. Nigdy na mnie nie naciskał, ale wiedziałem, że w jego opinii byłem już w stanie rywalizować na tym poziomie. Uważał, że uda mu się mnie przekonać, bym spróbował, a gdyby tak się stało, sądził, że mogę go potrzebować u swojego boku. Ja jednak nie zamierzałem iść do NBA prosto po szkole średniej. Po pierwsze, moje ciało nie było jeszcze na to gotowe, o czym już wielokrotnie pisałem. Gracze NBA są niczym gladiatorzy i przed wejściem do ligi trzeba się przygotować na solidną fizyczną walkę. A po drugie, mojej mamie naprawdę zależało, bym poszedł do college’u. To nie puste słowa. Poza tym osiągnąłem wystarczające wyniki w nauce, by do college’u się dostać. Skeets pewnie wówczas o tym nie wiedział. No i przede wszystkim byłem już po słowie z Syracuse, a ja nie łamię obietnic”

– Carmelo Anthony.

Fragment pochodzi z książki „Carmelo Anthony. Bez obietnic. Autobiografia”, która w przedsprzedaży jest dostępna tutaj!

Autor wpisu:

Polecane

Aneta Sochan. O tym, jak budować tożsamość przyszłego koszykarza NBA

Kącik mentalny. Dzień Walki z Depresją: Krzyk ciszy

Psychologia sportu. 1na1: Dzień Walki z Depresją