PZBUK! Bonus powitalny 500 zł na start – podwajamy pierwszy depozyt!
Trail Blazers nie mają ostatnio dobrej passy (już 5 porażek z rzędu). Ogromne osłabienia kadrowe powodują ujemny bilans i generalnie rozczarowujący sezon. Tym razem przegrali nawet ze słabiutkimi New York Knicks i to aż 93:117.
Mecz ten jednak był wyjątkowy z uwagi na powrót Carmelo Anthony’ego do hali, w której spędził kilka udanych pod względem indywidualnym lat – nawet jeśli zabrakło wyników całego zespołu. Melo w Nowy Jorku rozegrał 7 sezonów i zakładał koszulkę Knicks aż 412 razy.
Kosze w Madison Square Garden były dla Anthony’ego i tym razem przyjazne – zdobył 26 punktów, trafiając 11 z 17 rzutów. Niestety dla Portland, liderzy Trail Blazers Damian Lillard i CJ McCollum złożyli się na zaledwie 11 celnych z 36 rzutów, co bolesne było zwłaszcza w czwartej kwarcie, przegranej aż 16:34.
Dla Knicks bardzo dobrze zagrali podkoszowi. Julius Randle zaliczył pokaźne double double (22 punkty i 13 zbiórek), a wchodzący z ławki Mitchell Robinson trafił wszystkie 11 rzutów z gry (22 punkty) i zebrał 8 piłek. 10 asyst dołożył Frank Ntilikina.
Nowojorczycy wciąż jednak są na szarym końcu w Konferencji Wschodniej – z bilansem 10-24 zajmują przedostatnie (3 od końca w całej NBA), 14. miejsce. Blazers z kolei nawet z takim bilansem (14-21) i formą, nie są wcale daleko od playoffów na Zachodzie. Znajdujący się na ósmy miejscu San Antonio Spurs mają tylko nieco lepszy bilans 14-18.
RW
.