
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>
Choć gdyby zapytać fanów drużyny z Massachusetts czy Bucks są w tej serii faktycznie lepsi, najprawdopodobniej co najwyżej marginalna ich część by się z takim stwierdzeniem zgodziła.
Prędzej krzyknęliby znane z niektórych polskich hal okrzyki typu: „pajace, pajace!”. Albo nawet: „złodzieje, złodzieje!”.
Cóż, jest prawdą, że pewnie co najmniej połowa sędziów w tej akcji, przy trzypunktowej stracie do rywali, przyznałaby Celtics trzy rzuty wolne:
Celtics dostali tylko dwa. Ostatecznie od doprowadzenia dogrywki i tak dzieliły ich jedynie dziesiąte sekundy, po tym jak Marcus Smart profesjonalnie spudłował drugą próbę.
Głównym problemem Celtics w serii nie są jednak tak naprawdę sędziowie. Ekipa z Bostonu wciąż nie może się po prostu otrząsnąć z szoku jak twarde warunki po bronionej stronie boiska postawili im, pozbawieni kontuzjowanego Khrisa Middletona, Bucks. Szczególnie duże problemy – głównie w starciach z Wesleyem Matthewsem i Jrue Holidayem – ma lider Celtów.
Jayson Tatum w pierwszych czterech meczach play-off przeciwko czemuś, co Steve Nash był skłonny nazywać „obroną” Brooklyn Nets: 29,5 pkt na mecz przy skuteczności z gry przekraczającej 45 procent i tej z rzutów wolnych sięgającej 90 proc.
Jayson w trzech pierwszy starciach przeciwko Bucks: 20,0 pkt na mecz przy skuteczności z gry nie przekraczającej 35 procent i tej z rzutów wolnych poniżej 70 proc.
Zmęcznie fizyczne? Czy może jednak – patrząc na pudła z linii rzutów wolnych – psychiczne?
Wszyscy, którzy po serii z Nets krzyczeli „Tatum nie tylko jest już lepszy od Duranta, ale powinien też mieć miejsce w pierwszej piątce tego sezonu NBA i buty sygnowane swoim nazwiskiem” muszą zatrzymać swoje konie.
Przynajmniej na chwilę. Nawet, jeśli za chwilę ktoś na pewno wyprodukuje te cholerne buty, bo przecież ktoś na pewno je wyprodukuje, bo biznes kręcić się musi.
Debiutujący w tym sezonie w roli trenera Ime Udoka przyjął dość ofensywną taktykę w kontaktach z mediami.
– Musimy częściej atakować kosz Bucks i możemy to robić, nie widzę tam żadnego Wilta Chamberlaina – wypalił pewny siebie po efektownym zwycięstwie w meczu nr 2.
Po sobotniej porażce Udoka postanowił skupić się na sędziach. Nie tylko za kontrowersyjną decyzję przy próbie rzutu Smarta.
– Lubimy twardą grę, nie mamy z nią problemu. Jedyny jest taki, że sędziowie gwiżdzą faule tylko wtedy, gdy zawodnicy faulowaniu lądują na parkiecie. Ewidentnie muszę nauczyć swoich graczy lepiej flopować – wylewał żale.
Bucks do zwycięstwa poprowadził – jakżeby inaczej? – Giannis Antetokounmpo, który do 42 punktów dołożył 12 zbiórek i 8 asyst. Od początku grał w trybie „dzisiaj zwycięstwa nie oddam” i to on w końcówce wyprowadził Bucks na prowadzenie 101:100.
Chwilę później Tatum do indolencji w ataku dołożył żenującą akcję w obronie. Pilnując przy jednopunktowej stracie Jrue Holidaya postanowił się wywrócić, licząc na faul w ataku, zamiast – wykorzystując ogromną przewagę wzrostu – próbować do końca bronić. Bez sensu.
Jeśli Udoka chce więcej tego typu akcji swoich graczy – Celtics mają duży problem. Wobec kontuzji Middletona, wciąż mogą jednak tą serię wygrać nawet z tak dominującym Greek Freakiem. Ale nie w sytuacji, gdy ich najlepszym zawodnikiem na parkiecie jest AL Horford (22 punkty i 16 zbiórek).
Tatum (w sobotę 10 punktów z 19 rzutów, 0/6 za trzy, 3 asysty i jedna zbiórka w ciągu 41 minut) musi się przebudzić.
Choć Matthews i Holiday mają na ten temat na pewno zdanie odmienne.
TOMAS
Superbet – najlepsze kursy na koszykówkę. Cashback 1300 i do 200 zł na start. Sprawdź! >>