Kto i jak zatrzyma Giannisa Antetokounmpo? Jak z presją poradzą sobie Jaylen Brown i Jayson Tatum? W niedzielę o godz. 19 polskiego czasu rusza jedna z najciekawszych serii play-off – rywalizacja Bostonu z Milwaukee.
adidas Harden Vol. 2 – w tych butach James Harden idzie po MVP >>
Czy osłabieni przez kontuzje Celtowie są w stanie awansować do kolejnej rundy? Oto siedem najważniejszych pytań przed rozpoczęciem pojedynku drugiej z siódmą drużyną Konferencji Wschodniej.
1. Kto i jak zatrzyma Giannisa?
Grecki skrzydłowy w czterech meczach sezonu regularnego przeciwko Celtics notował średnio ponad 33 punkty na spotkanie, dokładając do tego także 11 zbiórek i pięć asyst. Jednym słowem: dominował. Bucks wygrali jednak tylko dwa z czterech spotkań i jest to bardzo dobry obraz całego sezonu drużyny z Wisconsin, która nawet pomimo znakomitej postawy swojego lidera rozczarowała. Celtowie muszą jednak martwić się o to, kto go zatrzyma, bo nie ma wątpliwości, że to właśnie w barwach Bucks będzie biegać najlepszy zawodnik w tej serii.
Brad Stevens nie ma więc łatwego zadania, choć w sezonie regularnym całkiem nieźle spisywał się w roli defensora Antetokounmpo podkoszowy Al Horford. Nie jest on jednak na tyle szybki, by móc poradzić sobie z Giannisem na koźle, co skutkowało m.in. częstymi wizytami Greka na linii rzutów wolnych.
Celtics nie muszą jednak liczyć na to, że jeden zawodnik spowolni lidera Bucks – Horford to tylko jedna z opcji, bo Stevens ma jeszcze w odwodzie takich zawodników jak Marcus Morris czy Semi Ojeleye, a koniec końców taka rola może przypaść także Tatumowi lub Brownowi, którzy dysponują odpowiednią szybkością i wzrostem, aby utrudnić życie Giannisowi.
Podpowiedź dla Celtics: Antetokounmpo to wciąż nie jest dobry strzelec (nieco ponad 30-procentowa skuteczność zza łuku w sezonie 2017/18).
2. Skąd weźmie się ofensywa Celtics?
Po utracie Kyrie’ego Irvinga, ofensywa Celtów – i tak niezbyt efektywna jak na standardy NBA – straciła jeszcze więcej. Terry Rozier wpadł w dołek, po części spowodowany urazem kostki, a Celtics w 22 meczach bez swojego lidera zdobywali ledwie 103 punkty na 100 posiadań. Potrafili jednak wygrać aż 14 z tych 22 spotkań głównie ze względu na swoją wciąż elitarną defensywę – w serii z Bucks potrzeba będzie także dobrej postawy w ataku. Rzut okiem w statystyki zaawansowane powie nam, że Celtics w tych czterech meczach sezonu regularnego z Bucks lepiej spisywali się bez Irvinga, natomiast kluczem jest Al Horford.
31-latek swoje najlepsze mecze w sezonie grał właśnie przeciwko Bucks, zdobywając średnio prawie 18 punktów na mecz. W czterech meczach trafił 6/10 prób zza łuku, a na dodatek robił ogromną różnicę samą swoją obecnością na parkiecie – Celtics byli o prawie dziewięć punktów na 100 posiadań, lepsi od rywala, gdy Horford był na parkiecie i gorsi o ponad 24 punktów na 100 posiadań, gdy Horford z parkietu schodził.
3. Jak spiszą się “młodzi gniewni” z Bostonu?
Jaylen Brown ma za sobą najlepszy sezon w karierze, w którym tylko Taurean Prince zrobił większy przeskok punktowy względem poprzedniego roku. Całkiem możliwe, że gdyby nie Victor Oladipo to właśnie drugoroczniak Celtics byłby faworytem do nagrody dla MIP. Jayson Tatum z kolei okazał się w swoim debiutanckim sezonie być znacznie lepszym zawodnikiem – po obu stronach parkietu – niż ktokolwiek się tego spodziewał. Dzięki tej dwóje, przyszłość Celtów rysuje się bardzo jasnych barwach.
Trudno jednak oczekiwać, że ta dwójka weźmie teraz cały zespół na swe barki i zrobi w playoffs dobry wynik. Od postawy tej dwójki wiele będzie zależało, ale tu pojawia się pytanie, jak tych dwóch, niedoświadczonych zawodników poradzi sobie w fazie play-off.
Dla Tatuma będzie to debiut w fazie posezonowej i pierwszy raz, kiedy przeciwnik będzie mógł mecz po meczu wprowadzać usprawnienia względem jego osoby. Jak poradzi sobie z tym Tatum? Przez cały sezon, był on jednym z kluczy do dobrej gry Bostonu – dość powiedzieć, że gdy jest aktywny, gdy koledzy go szukają i on sam bierze na siebie ciężar gry to Celtics z reguły wygrywają. Bostończycy mają bilans 16-4 w meczach, w którym Tatum oddaje co najmniej 13 rzutów.
4. Czy Bucks sforsują defensywę numer jeden w NBA?
Celtics zakończyli sezon regularny jako defensywa numer jeden w lidze, co jest wyczynem niezwykłym, biorąc pod uwagę, co na przestrzeni całego sezonu działo się w Bostonie. Jednak dla kogoś takiego jak Giannis, tego typu rankingi nie mają większego znaczenia, o czym przekonaliśmy się już w trakcie starć w sezonie regularnym, gdy Grek po prostu dominował.
W drużynie Bucks znajdziemy także wielu innych graczy, którzy mogą okazać się problemem dla Bostonu. Khris Middleton ma za sobą pierwszy sezon na poziomie 20 punktów na mecz, Jabari Parker to urodzony strzelec, a Matthew Dellavedova czy Malcolm Brogdon są parą rozgrywających, którzy zawsze zdają się sprawiać Celtom sporo problemów.
Obrona bostońskiej drużyny rzeczywiście była numerem jeden w sezonie regularnym, szczególnie dobrze spisując się na obwodzie. Bucks to z kolei zespół, który w szczególności po przerwie na All-Star Game potrafił znakomicie punktować w pomalowanym, w dużej mierze za sprawą Giannisa, który w zakończonych już rozgrywkach zdobywał średnio 13.3 punktów spod samego kosza, co jest najlepszym wynikiem od czasów Shaqa (14.6 w sezonie 2002/03). Jakby tego było mało, ta średnia rośnie do aż 17.5 punktów przy obręczy w czterech starciach z Celtics, wliczając to kilka efektownych prób wsadzania ponad Aronem Baynesem.
Jordan Why Not Zer0.1 – to są buty Russella Westbrooka >>
5. Czy zobaczymy Giannisa w niskich piątkach?
To może być jeden ze sposobów na to, aby Bucks defensywę Celtics rzeczywiście sforsowali – niskie ustawienia to coś, co za Jasona Kidda nigdy by nie przeszło, ale odkąd drużynę z Milwaukee przejął trener tymczasowy to pojawiły się próby grania Antetokounmpo na pozycji numer pięć.
Nie było tego dużo, nie było to efektywne, ale jeśli Celtics rzucą wszystkie siły do pomalowanego to Joe Prunty może nie mieć innego wyjścia. Bucks nie są jednak dobrze rzucającą za trzy drużyną (dopiero 22. miejsce w lidze pod względem skuteczności), przez co Bucks w niskich ustawieniach z Giannisem na piątce wyglądają po prostu źle.
Nadzieją może okazać się Jabari Parker grający jako silny skrzydłowy w formacji podkoszowej obok Giannisa na piątce oraz Middletona na trójce. Parker po powrocie do gry po drugim już zerwaniu więzadła pełnił rolę przede wszystkim pierwszego zmiennika Bucks, ale kto wie, czy wraz z biegiem tej serii oni nie wskoczy do pierwszej piątki. Z pewnością będą to dla samego zawodnika niezwykle ważne tygodnie, bo cały czas nie jest pewna jego przyszłość w Milwaukee, a dobra postawa w playoffs z pewnością pomogłaby mu wywalczyć latem taki kontrakt, jaki Parker sobie wymarzył.
6. Jak poradzi sobie nieregularna obrona Milwaukee?
Obrona drużyny z Wisconsin potrafi zaimponować, a długie ręce zawodników Bucks potrafią przestraszyć. Celtics mają swoje problemy w ataku, musząc szukać różnych rozwiązań z dwójką tylko rozgrywających w grze, a w starciu z Bucks czeka ich bardzo trudna przeprawa. Kozły są bowiem jedną z najlepszych ekip w NBA, jeśli chodzi o wymuszanie strat i zamienianie błędów rywali na punkty. Bucks mają bowiem do tego świetnych ludzi, wykorzystując atuty takich zawodników jak Antetokounmpo czy Eric Bledsoe w szybkich przejściach z defensywy do ofensywy. Atak pozycyjny z pewnością nie jest domeną Bucks, ale już gra w kontrze jak najbardziej, dlatego też Celtics starać będą się spowolnić tempo gry.
Bucks od lat grają w defensywie w bardzo podobnym stylu i zmiana na stanowisku głównego trenera niewiele tutaj wniosła – Kozły wciąż agresywnie wychodzą do zawodnika z piłką, często podwajają i stawiają pułapki, co mądre zespoły potrafią łatwo wykorzystać, a w szczególności takie drużyny jak Celtics, które mogą pochwalić się znakomitym ruchem piłki i dobrymi strzelcami w składzie. Jeśli jednak drużynie z Milwaukee uda się zagrać nieco bardziej konserwatywnie to wtedy ta defensywa ma szansę zadziałać.
7. Kto w tej serii będzie x-faktorem?
Po każdej stronie znajdziemy zawodników, którzy mogą zrobić różnicę i będą musieli dać z siebie wszystko, aby ich zespół mógł myśleć o pokonaniu rywala. Bardzo ciekawie zapowiada się na przykład rola Grega Monroe, dla którego będzie to pojedynek z byłym przecież klubem, w którym podkoszowy Celtics zaczynał sezon.
Monroe z tygodnia na tydzień wyglądał coraz lepiej w systemie Celtics, będąc ogromnym wsparciem po atakowanej stronie parkietu, ale Bucks dobrze wiedzą, jak wyłączyć go z gry – atakować go w akcjach pick-and-roll, gdzie Monroe wciąż ma największe problemy i z pewnością ciężko będzie mu poradzić sobie na przykład z kreującym po koźle Giannisie. Może się więc okazać, że 28-letni środkowy nie będzie po prostu w stanie pomóc swojej drużynie.
Tutaj do gry wchodzi jednak Brad Stevens, który jest chyba największą przewagą Celtów w tej serii. I koniec końców, to właśnie usprawnienia Stevensa mogą okazać się x-faktorem dla Celtics, podczas gdy Bucks przystępują do pierwszej rundy z nadal tylko tymczasowym trenerem Pruntym.
Stevens nieraz już udowodnił, jak świetnym jest coachem i choć wielu wypomina mu, że jego największym osiągnięciem w fazie play-off jest ledwie jedna wygrana w finałach konferencji to jednak warto spojrzeć na to, w jaki sposób Stevens rokrocznie stawia swój zespół w pozycji do wygranej, niezależnie od tego, jakim składem akurat dysponuje. Na dodatek, trudno znaleźć w NBA trenera, który tak sprawnie wprowadzałby usprawnienia nie tylko mecz po meczu, ale także jeszcze w trakcie trwania spotkań.
Mój typ: Celtics w 7.
Tomasz Kordylewski
adidas Harden Vol. 2 – w tych butach James Harden idzie po MVP >>